Dzień po wygraniu
meczu z Posejdonem, drużyna Raimon po szkoła miała tradycyjnie trening. Nelly
pod wpływem gwałtownych emocji, zgodziła się, by Tay i Runa należały do
menedżerek Raimona.
- Hej, czemu nie ma
trenera? – zapytał Todd
- Może się spóźni?
– zapytał ni stąd ni zowąd Jim
Ciarki przeszły po
ciałach zawodników.
- Heej! – odezwał
się głos
- Tay. I Runa! –
odpowiedziała Silvia
- Mamy plan
treningów – powiedziała Tay
Wszyscy się
zdziwili. Po prezentacji owego planu, zawodnicy wznowili trening.
Ponowna rozgrzewka.
Potem chłopcy zrobili okrążenie boiska. Tailor przyniosła więcej piłek,
starczyło dl każdego. Mark zajął pozycje bramkarza. Zawodnicy ustawili się na
jednej linii z piłkami w odległości rzutu karnego. Na dźwięk gwizdka, po kolei,
od prawej do lewej, chłopcy zaczęli kopać piłki Do bramkarza leciała lawina
piłek.
- Obronię to!
Chłopak złapał
jadną piłkę a całą reszta wpadła z nim do bramki.
- To… t-to jest
genialne! – odezwał się kapitan
- Wszystko dobrze?
– zapytał Axel
- Jasne, że tak!
Po kilku seriach
takich akcji, znów zawodnicy robili okrążenie. Chłopcy dobrali się w dwójki i
dostali po piłce na dwie osoby. Jeden miał atakować, a drugi starać się odebrać
piłkę i na odwrót. Po 30 minutach takiego treningu, znowu jedno okrążenie. Gdy
wszyscy dobiegli, dziewczyny zarządziły przerwę.
- Nie lubię
Tailor…- mruknęła Foghendy na tyle cicho by usłyszała tylko Keyt i Florayna
- Musisz się
przyzwyczaić…- odpowiedziała pierwsza
Przerwa trwała
jeszcze 5 minut. Później zawodnicy robili okrążenie. W między czasie, Tay i
Runa rozstawiły pachołki i dały każdemu piłkę. Chłopcy, jak mogli najszybciej
mieli przebiec slalomem nie gubiąc piłki. Gdy jedna osoba zgubiła piłkę
zaczynają od nowa tylko kolejka idzie od tyłu. To ćwiczenie zajęło dużo czasu.
Gdy zaczęło zmierzchać, na koniec treningu zawodnicy zrobili okrążenie dookoła
boiska. Każdy padał z nóg.
- Do jutra! –
pożegnała się Runa
Jak nie patrzeć
trenowali 6 i pół godziny.
- Chłopaki, ja się
będę zbierać – Nathan powoli wstał z murawy i podszedł do swojej torby.
- Cześć! –
odpowiedział Mark
****
Następnego dnia
Evans spotkał kumpli przed bramą szkolną. Dziś, wyjątkowo się nie spóźnił.
- Aaaaale się
wyspałem! – Axel się przeciągnął
- No, i nawet nic
mnie nie boli1 – potwierdził Erick
Rozmowę przerwał
dzwonek na lekcje. Wszyscy udali się do swoich klas. Pierwszą lekcją zawodników
była technika. Chwilę po tym jak nauczyciel pan Punqust usiadł w drzwiach
stanął Nathan.
- Przepraszam za
spóźnienie! – powiedział
Nauczyciel ruchem
głowy poinformował go by usiadł. Ten nauczyciel jest strasznie małomówny -_-
Pomijając nauczyciela, to było pierwsze spóźnienie niebieskowłosego od 3 lat.
- Coś się stało? –
zapytał Mark, gdy Nathan zajął miejsce obok niego
- Nic. Co ma się
stać?
- No, nie wiem.
Serio nic?
- Nic – Swift
zaczął przepisywać temat
„Chyba przesadzam…
Każdemu może się zdarzyć. Oj, to tylko piętnasto sekundowe spóźnienie… Nie
potrzebnie się mieszam… Ale co jak coś się…”
- Mark Evans!
- Jestem! – chłopak
został wyrwany z zamyśleń, lecz nie spostrzegł (jeszcze), że na technice nigdy
nie jest sprawdzana obecność.
- Do odpowiedzi
zapraszam
- Niech to… -
mruknął Evans
****
Na przerwie
większość drużyny siedziała na korytarzu. Było spokojnie, ale do czasu.
- Hej! Ty! Ty w
opasce!
Mark odwrócił głowę
w stronę przybysza.
- Tak, ty! Co jest
z Saymourem?!
- Ale chwileczkę,
kim ty jesteś? – zapytała Flora
- Coś ty
powiedział? – Keytlin poderwała się z ławki z zaciśniętą pięścią.
- Spokojnie –
uspokoił dziewczynę Axel
- Powtarzam
pytanie. Co jest z…
- Cicho! – krzyknął
Kevin – Kim ty jesteś?!
- Nie boję się
ciebie…
Dragonfly złapał
gościa za koszulkę i powtórzył zadane wcześniej pytanie.
- Dobra! Jestem
Joke Mistixis. Ale co jest z…
- Co jest czym? –
do grupy doszedł Nathan
- Z naszym
trenerem! - odpowiedział Mark
- Ja nie pomogę…
- Właśnie! Nic nie
wiemy! Sami się o niego martwimy! – powiedział Axel – A co?
- Grrr. Nic –
fuknął Joke i odszedł.
****
Po szkole był trening,
który prowadziła Tailor, według swojego planu. Rozgrzewka, kółko dookoła
boiska, rzuty karne i wolne, odbieranie piłek, przyjmowanie piłek i mały mecz.
Po ćwiczeniach zawodnicy padali. Leżeli tak na murawie, ubrani w bluzy. Nagle z
nieba zaczął padać śnieg. Ogromne płatki śniegu ozdabiały głowy chłopców.
- Chodźcie na halę,
bo się przeziębicie – powiedziała Celia
Gdy każdy był już
na miejscu, Runa podała tacę gorącą czekoladą.
- Od razu cieplej…
- mruknął Jude
Każdy wypił swój
kubek czekolady. Na halę weszła Tailor i wygoniła zawodników do domów. Gdy
chłopcy wyszli, na dworze było prawie całkowicie biało.
- Czuję bitwę na
śnieżki! – ucieszył się Jack
- Hai – odparł Mark
– Tak, to będzie najlepsza zima na świecie!!!
Zapowiedź!
Ho! Śnieg przeszkadza nam
trenować, ale to nic. Mamy niezłą zabawę! Podczas treningu, odwiedzi nas… ktoś. Dokładniej dwa ktosie. I dowiemy się dokładnie, z kim gramy następny mecz. Czytajcie następny odcinek
pt. „Witamy w Raimonie!”. Ale będzie zabawa!
--------------------------------------------------------------
Witajcie!
To tak, następny odcinek specjalny, pojawi się w Walentynki, a kolejny odcinek Bożonarodzeniowy, za rok. :(
Przepraszam, całkowicie nie miałam weny...
Czekam na rozdziały u was! I choć nie komentuje, to czytam! :)
WENY! :*