środa, 20 listopada 2013

39. Wielki powrót!

Po obudzeniu się Axela, chłopcy wzięli się do pracy. Nathan zaczął biegać, Mark, choć bólu ma nie mało, cięgle ćwiczy swoją rękę. Blaze’a w szpitalu odwiedzała cała drużyna. W końcu, po męczarniach mogli stanąć na boisku, oczywiście na treningu. Trener Hillman był pod wrażeniem, jak szybko wrócili do zdrowia.
- A pomyśleć, że tydzień temu mogli już więcej nie zagrać w piłkę… - powiedział
Silvia przytknęła. W głębi duszy cieszyła się, że Dark siedzi za kratkami, lecz coś jej mówiło, że to nie koniec…
- Ćwiczymy? – zapytał kapitan
- Jasne! – entuzjastycznie odpowiedziała drużyna
- Posłuchajcie mnie! – zaczął trener – Poćwiczcie techniki.
Mark ustawił się na bramce. Zatarł ręce i krzyknął:
- Jestem gotowy!
Do piłki podszedł Kevin, wykonał Smoczy cios. Evans użył Ognistej pięści i obronił. W końcu nadeszła kolej Axela i wykonanie ognistego tornada. Zrobił to bezproblemowo.
- Świetnie! – powiedziała Celia, która wróciła już dwa dni temu.
Trening przebiegł dobrze. Wkrótce zawodnicy rozchodzili się do domów. Axel szedł z Keytlin przez park.
- Naprawdę, nie strasz mnie tak więcej! – powiedziała
- No, przecież to nie ode mnie zależy. To wszystko wina Darka – odpowiedział
- Wiem… Najchętniej, to bym go rozszarpała… A tak zbaczając z tematu, z kim gracie półfinał?
- Z liceum Posejdona… Mamy jechać… tam… jak sobie przypomnę, to ci powiem.
- Mój kochany zapominalski! – Keytlin „poprawiła” fryzurę Axelowi
Rozmawiając wrócili do domów…
****
Mark siedział przy biurku w swoim pokoju. Nelly wszystko mu powiedziała. Za trzy dni, muszą przejechać pół Japonii by dotrzeć do przeciwników. Najtrudniejszym etapem drogi, będzie przejazd przez Tokio, gdzie Raimon ma najwięcej fanów. Poza tym, muszą jeszcze potrenować na piaszczystym boisku, by przystosować się do gry Posejdona.
- Mark, co robisz? – do jego pokoju weszła mama
- Myślę. Właśnie, co tu będę tak siedział, skoro mogę iść trenować!
- Hola! Tylko nie przeginaj z ćwiczeniami!
Po wysłuchaniu ostrzeżeń i gróźb typu: „Bo ci zabronię grać w piłkę!”, choć i tak jedna trzecia trafiała do serca bramkarza, a gdyby zabronili mu grać w piłkę nożną, zginąłby na miejscu. Wybiegł z domu, kierując się w swoje „centrum treningowe”. Wziął sobie ostatnie ostrzeżenie do serca, i starał się nie przeginać. Wyciągnął notatnik dziadka i przekartkował go.
- Boska ręka, Ognista pięść, Ręka majina… - wyczytał – Ognista ręka Majina!
Zaczął przygotowania. Nie miał pojęcia, jak ta obrona ma wyglądać, ale trenował. Fakt faktem, że to będzie połączenie dwóch specjalnych technik, i będą mieć podobne wykonanie. Mark tak się zamyślił, że nie spostrzegł, jak zrobiło się dookoła ciemno.
- Spóźnię się! – włożył notatnik do torby i pognał do domu.
****
Następnego dnia, lekcje mijały szybko. Evans chciał powiedzieć przyjaciołom, że wymyślił, nową technikę. Gdy nadszedł czas treningu, kapitan opowiedział wszystko co o tym wiedział.
- Pomożecie mi? – zapytał z nadzieją
- I ty się jeszcze pytasz! – odparł Kevin
Jude myślał jak może to wyglądać. Narysował na kartce ruch taki, jaki Mark wykonuje podczas Ręki majina i Ognistej pięści. Musiał to połączyć w jeden połączony ruch. Tylko… jak?
- Wy idźcie grać, ja do was dołączę – dodał
Chłopcy poszli grać. Krótka rozgrzewka i ćwiczyli rzuty karne. Evans zacięcie bronił bramki. Minęło 30 minut, i trener podzielił ich na dwie drużyny. Jude dalej myślał. Kapitanem pierwszego składu był Axel, a drugiego Mark. Grając świetnie się bawili. Gdy Kevin biegł z piłką wymieniając podania z Erickiem, na boisko wbiegł Jude. Eagle zderzył się z Sharpem.
- Nic ci nie jest? – zapytał Kevin
- Przepraszam – powiedział Erick wstając z ziemi
- To ja przepraszam – odpowiedział strateg i bobiegł w kierunku Evansa.
O czymś rozmawiali, a Mark wyglądał na uszczęśliwionego.
- Dla mnie, to ma wyglądać tak…
****
Silvia miała włączonego laptopa. Obok niej, usiadła Nelly.
- Jak sądzisz, uda się Markowi? – zagadnęła
- Yhym… - bąknęła Hills
- Jude to dobry strateg…
- Yhym…
- Dadzą radę…
- Yhym…
- … - Nelly wpadła na pomysł - Kevin złamał sobie nogę! Patrz!
- Yhym.
- Silvia! Słuchasz?!
- Yhym. Co? Coś mówiłaś? Zaczytałam się…
- Widziałam. Co tam masz?
- Ligę SF. Okazało się, że do półfinału przeszło pięć drużyn. Liceum Zeusa, Liceum Aphrodyty, Liceum Posejdona, Dzikie gimnazjum i Kirkwood.
- Czyli każdy musi zagrać z każdym. – dopowiedział trener
****
W końcu, nastał dzień meczu Raimon vs. Posejdon. Zawodnicy wsiedli do autobusu i pojechali na stadion rywali. Jechali mniej więcej godzinę. Niektórzy zawodnicy zdziwili się widząc, że to właśnie liceum ma siedzibę na wzgórzu na plaży. A boisko jest wysypane piaskiem. Trener widząc, że zawodnicy czują się nie swojo na takim „terenie”, kazał im zapoznać się z okolicą. Przebrać mieli się przed meczem. Mark przechadzał się brzegiem omijając fale.
- Mark! Mark! – usłyszał wołanie
- Nelly!
Dziewczyna do niego podbiegła, i zaczęli spacerować razem.
- No, i co z twoją nową techniką? – zapytała nagle
- Nie wiem… -westchnął Mark
Dalej rozmowa toczyła się o meczu. Idąc dotarli do małych skał. Mieli grać późnym popołudniem, więc słońce oświetlało falującą taflę wody, a promienie słoneczne dochodziły do najskrytszych zakamarków skał. Dwójka przycupnęła na kamyku.
- Jej, jak tu pięknie… - powiedziała Nelly wpatrując się w zachód słońca
- Nigdy nie widziałem czegoś piękniejszego… - odpowiedział chłopak
Zamilkli. Fala uderzyła o skały, zalewając tym samym i Nelly i Marka. Wybuchli śmiechem. Kosmyki włosów opadły Raimon na twarz.
- Poczekaj… - powiedział Evans i odgarnął włosy z jej twarzy
Spojrzeli sobie w oczy. Szum fal i romantyczne słońce… Ich twarze zaczęły się zbliżać. Usta Nelly musnęły usta Marka. W końcu złączyli się w pocałunku. Ona zarzuciła swoje ręce na jego szyję, a jego dłonie spoczęły na jej biodrach. Tą chwilę przerwała Raimon, odsuwając się od Evansa minimalnie. Mark złapał jeszcze delikatnie jej podbródek i ją pocałował. Gdy przestał, ona chwyciła jego twarz w dłonie i mocno pocałowała. W tej chwili rozległ się dzwonek telefonu. Dwójka oderwała się od siebie.
- Muszę iść… - powiedział chłopak, wstał i skierował się w stronę plaży.
Dziewczyna została. Jeszcze nie dotarło do niej, co przed chwilą zrobiła…
****
- Mark! Gdzieś ty był?! – krzyknął zły Kevin
- E… Ee… Zgubiłem się… - skłamał bramkarz
- To do ciebie podobne… - westchnął Axel
W tym momencie rozległ się głos Chestera:
- Witamy wszystkich kibiców na meczu półfinału Strefu Footballu! Zawodnicy już się przebierają, a na trybunach wrzawa! Już słyszę pierwsze gwizdki!...



Zapowiedź!

Zaczął się mecz z Liceum Posejdona. Zaskakują swoją techniką. Najgorsze jest to, że Mark jest straszliwie rozkojarzony. A Nelly nie pojawia się w pierwszej połowie… Raimon musi rozgryźć taktykę przeciwnika i… wygrać! Czytajcie następny odcinek pt. „Morski mecz!”.




--------------------------------
PRZEPRASZAM!
Naprawdę, przez te... ileś tam dni, nie miałam weny, czasu ani niczego... :(
Przepraszam... 
Ale postaram się, żeby następny pojawił się w weekend (tylko który? XD)
I...

Jakie reakcje? Co? Hmm... Sama się nie spodziewałam ;P
czekam na komy! :*