sobota, 15 lutego 2014

#2. Walentynki Inazumy!

W końcu nadszedł ten oczekiwany przez wszystkich zakochanych dzień – walentynki! Wtedy, drugie połówki czekają na prezenty i je wysyłają! Wszystko tego dnia staje się piękniejsze…!
****
Większość szkoły wracała właśnie z trzydniowej wycieczki. Zespół Raimona musiał jechać, bo w Yokohomie mieli grać mecz przeciwko Szkole Kanagawa. Wynik to: 2:0 dla Raimona. W autobusie…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nathan siedział sam, jednak długo nie miał spokoju – dosiadł się do niego Willy. Nath wysyłał SMS’y.
-A wiesz że…
- „Zaczyna się…” – pomyślał Nate
- Najwięcej samobójstw odnotowuje się w walentynki? Ciekawe czemu?
Swift spojrzał na Willy’ego wzrokiem mówiącym : „Jesteś idiotą, czy ci za to płacą?”
Willy wyszczerzył zęby. Po pięciu minutach znowu:
- A wiesz, że w Polsce mają zupełnie inną tradycje niż u nas?
- No raczej…
- Tam chłopaki dają dziewczynom czekoladki…
- Taa…
- Wiesz, że tam najczęściej…
- Willy… Ty nie umiesz siedzieć cicho – zwrócił się do gaduły Swift
- Ja? Ja umiem wszystko! – oburzył się Glass
- Aha. Nie usiedzisz cicho do końca powrotu…
- Zobaczysz!
Nathan uśmiechnął się. Dwie minuty spokoju…
****
Drzwi autobusu otworzyły się, a z nich wypadła radosna banda licealistów. Zespół Raimona zebrał się na boisku, by rozpocząć walentynkowy trening, zanim Nelly, Silvia, Celia, Florayna, Kaytlin, Foghendy, Tai i Runa ogarną wszystkie sprawy z okazji „Balu Serca”, w którym pieniądze przekazywali fundacjom. Niedługo po rozpoczęciu treningu, na boisko wpadła grupa fanek drużyny Raimona. Zaczęło się wręczanie czekoladek chłopcom. Gdy zakochane panny wreszcie odeszły, wszystkie prezenty z okazji Dnia Zakochanych zostały rzucone na ławkę.
****
Po treningu chłopcy poszli pomagać dziewczynom, ale najpierw, podrzucili im cichaczem walentynki. Były zachwycone. Okazało się, że w torbach treningowych drużyny, znalazły się czekoladki.
Ogromna hala sortowa zmieniła się nie do poznania. Nad oknami wisiały różowe wstążki, wszystkie sprzęty sportowe wyniesiono, balony w kształcie serc w kolorach różu i czerwieni były porozrzucane po parkiecie. Nad koszem do koszykówki (xD) zawieszono światła, a pod ścianą ustawiono DJ’a. Zapowiadała się świetna impreza!
- Nathan! Muszę ci coś powiedzieć! Zaraz po walentynkach jadę do Sapporo! – powiedziała Flora
- … Do Sapporo?
- Tak… Nie cieszysz się? – Zmartwiła się Amorres
- Nie! Cieszę się twoim szczęściem! Cieszę się, że będziesz realizować swoje marzenia! Cieszę się, że będziesz pielęgnować swoją pasję… - odpowiedział Nathan
- Dziękuję. Wiedziałam że mnie zrozumiesz! – ucieszyła się Florayna
- A… Na ile? – niepewnie spytał Nath
- Na dwa miesiące. Będę tam prawdopodobnie studiować, jak skończę liceum.
Swift mimowolnie uśmiechnął się. Wiedział, że gdy Flora wyjedzie… To będzie koniec. Na początek dwa miesiące, potem trzy, cztery, pięć! Sześć lat studiów a po nich dziewczyna wyruszy w świat szukając sławy i pieniędzy…
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak. Wszystko w jak najlepszym porządku. Po prostu tak cieszę się twoim szczęściem, jak już mówiłem, że nie mogę nic innego powiedzieć!...
Dziewczyna poszła uszczęśliwiona, a chłopak czekał aż ktoś go dobije.
- O, stary… Jeszcze w walentynki… - podszedł do chłopaka Erick
- Wiesz, że Sapporo to pewien koniec? – zapytał Mark
Axel posłał mu mordercze spojrzenie.
- Ale nie może być tak źle… Przecież za dwa miesiące wróci! Chyba… - dodał Evans
Tym razem spojrzenie posłał mu Erick.
- Wróci! Tylko my wtedy prawdopodobnie będziemy na wyjeździe…
-Ekhm! – chrząknął Blaze
- Ale po powrocie się zobaczycie, jak nie wyjedzie… Na bank się zobaczycie po studiach! Na 50 %! No, chyba, że…
- MARK! – krzyknęli zawodnicy
- Nie, no, spoko – westchnął Swift i odszedł.
- Chłopaki! Będziecie tak stać, czy nam pomożecie? – zapytała Tai
-Jasne, idziemy!
****
- Axel! – zwróciła się do chłopaka Keyt – Zaproszono mnie, żebym wydała własną kolekcję kosmetyków! Jadę nie daleko. Wrócę za dwa miesiące.
- Gdzie jedziesz? – zapytał Axel łamiącym głosem
- Do Sapporo.
- Nieee!....mogę w to uwierzyć! Niesamowite! – udawał Axel
Gdy Keytlin poszła, obok Blaze’a stanął Mark.
- Nawet o tym nie myśl! Żadnego pocieszania! – warknął Axel
- Jak chcesz… - Evans podniósł ręce w obronnym geście.
****
Na zewnątrz...
- Keytlin, zgodził się? – zapytała podekscytowana Flora
- Tak! – odpowiedziała dziewczyna
- Jedziemy do Sapporo!!! – krzyknęły razem
****
Za nie całą godzinę miała zacząć się Bal Serca. Wszystkie dziewczyny (nie chodzi o całą szkołę tylko o menedżerki) zebrały się u Keytlin, która przygotowała dla nich stroje. Foghendy miała przygotowaną zieloną zwiewną sukienkę bez ramiączek z białym paskiem opasającym talię, Flora miała różową koronkową sukienkę z brokatowymi dodatkami. Tai przebrała się za anioła, a Runa za diabła. Celia założyła niebieską najprostszą sukienkę, a Silvia przebrała się za księżniczkę. Sama Keytlin miała na sobie czerwoną lekko koronkową suknię zdobioną błyskotkami.
- Hej! – krzyknęła nagle Fog – Miałyśmy pomóc w ostatnich przygotowaniach!
- No tak! -  potwierdziły razem Tailor i Silvia
Te trzy dziewczyny wystrzeliły z domu jak z procy. Runa, Celia, Flora i Keyt ruszyły za nimi, lecz znalazły się w ślepym zaułku.
- Przecież chodzimy tą drogą codziennie! – zdziwiła się Celia
- Zawracamy! – odpowiedziała Keyt
****
- Gdzie one są? – zapytał Axel
- Powinny już tu być! – zdenerwowała się Nelly – Zaczynamy bez nich!
- Były tuż za nami! – powiedziała Tai
****
Tymczasem…
- Gdzie my u licha jesteśmy?! – krzyknęła Keytlin
Przed dziewczynami rozciągał się niekończący się las.
- Celia, to miał być skrót! – dopowiedziała Runa
- He he… Widocznie coś pokręciłam…
Flora ruszyła kilka kroków do przodu, jednocześnie zahaczając o kolczaste krzewy malin. Amorres wylądowała na wilgotnej i grząskiej ziemi. Inne dziewczyny ominęły krzaki, jednak Runa i Keyt poległy na błocie, a Celia potknęła się o gałąź.
- Nasze sukienki! – jęknęła Keytlin
Każda miała kilka dziur i wielkie plamy błota na ubraniu. Po chwili ruszyły dalej. Ponieważ był bardzo ponury wieczór, wszystko mogło się zdarzyć. Nagle zagrzmiało.
- Proszę, tylko nie deszcz… - westchnęła Runa
Jak na zawołanie zaczęło padać jak z cebra. Dziewczyny zaczęły biec przed siebie…
****
- Może się zgubiły? – zapytał Erick
- W mieście po którym chodzą od urodzenia? – ironicznie powiedział Jude
- Wszystko możliwe…
****
Złe, mokre i brudne dziewczyny, z podartymi sukienkami wydostały się z lasu.
- Nareszcie! – krzyknęła szczęśliwa Flora
Po kilku minutach dziewczyny weszły do szkoły. Gdy stanęły w drzwiach niektórzy przywitali ich wybuchem śmiechu a inni wzrokiem : „Kosmitki!”.
- Co się z wami działo? – zapytał Axel
- Przygoda – zaśmiała się Kayt
Nagle było słychać głos DJ’a:
- Wesołych Walentynek! Bawimy się!
The End  <3
------------------------------------------------------
Witajcie!
Wybaczcie mi to ogromne spóźnienie z rozdziałem, ale mam dużo obowiązków i zero weny :/
Nie mam czasu dużo siedzieć na blogach innych :( Wybaczycie mi?

Dobra, żeby nie przedłużać, Wesołych spóźnionych Walentynek i duuuuużo weny! :33