piątek, 30 sierpnia 2013

31. Czemu?

Rano, Flora dostała wiadomość od Keytlin:
„Słyszałaś? To są najnowsze newsy od Marka! On, przysłał Axelowi, że Nathan wyjeżdża do Polski! Mówił, że już skończył z piłką nożną… i… z Japonią. Nath jednak wraca do lekkoatletyki. Tam, w Polsce będzie się uczyć. Najdziwniejsze jest to, że nikt nie wie, czemu on tam jedzie. Pewnie teraz jesteś w szoku, ale chyba jednak było by fair, żebyś wiedziała. Może wiesz, czemu chce zostawić football? Tylko nie mów nikomu!”
Dziewczyna nie miała czasu na odpisywanie. Od razu pognała do domu Natana. Zniecierpliwiona kilka razy nacisnęła dzwonek. Otworzyła jej pani Swift.
- Witaj. Ty jesteś Flora? Tak? – zapytała
- Tak. Miło mi. Nathan w domu?
- No niestety. Pojechał chyba piętnaście-dwadzieścia minut temu na lotnisko. Nic nie mówił? Że jedzie?
Dziewczyna przecząco pokręciła głową. Nagle zaczęła sobie uświadamiać o co chodzi.
- Dziękuję pani Swift.
Wsiadła w pierwszą lepszą taksówkę. Pojechała prosto na lotnisko. Gdy wbiegła do zatłoczonego budynku, panicznie zaczęła się rozglądać za chłopakiem. Gdy w końcu, dostrzegła chłopaka na ruchomych schodach, po drugiej stronie szklanej ściany. Miał przygnębiony wyraz twarzy. Patrzył przed siebie, ale widać było, że nie ma konkretnego punktu obserwacji. Florayna pobiegła w kierunku schodów. Wreszcie dostała się na samą górę. Teraz, liczyła się każda sekunda.
****
- Jak mogłaś to wysłać Florze?! – krzyknął zdenerwowany Axel
- Powinna wiedzieć! – broniła się Keyt
- A jak sądzisz? Co ona zrobi? Przecież wiesz, że ona… No wiesz!
- Było by gorzej, jeżeli by ot tak po prostu pojechał, bez powiadomienia! A co ona zrobi? Pewnie jest na… na…
- na lotnisku! – powiedzieli razem
- Jedziemy!
Wsiedli w granatowe ferrari Axela i z pełną szybkością ruszyli.
****
- Nathan! – krzyknęła Flora najgłośniej jak mogła, widząc chłopaka przechodzącego przez bramkę
Ludzie popatrzyli się dziwnie na dziewczynę. Swift przystanął, nie oglądając się. Rozpoznał ten głos. Dziewczyna miała nadzieję, że się odwróci. Że uśmiechnie się do niej, jak kiedyś. Że zaraz wróci. Jednak chłopak zacisnął zęby i przeszedł przez bramkę kierując się do swojego samolotu.
- Nathan… - powiedziała dziewczyna łamiącym się głosem
Ruszyła za nim. Zatrzymała ją jakaś stewardessa.
- Ma pani bilet? – zapytała
- Nie, nie mam! Czy można wejść na chwilkę?
- Nie można wchodzić bez biletu.
- A można zatrzymać samolot do Polski?- Flora sama nie wiedziała co robi
- Aktualnie ten lot odlatuje za trzy minuty.
Nie było czasu na obmyślanie i jednoczenie tracenie czasu na plan. Popędziła najszybciej jak mogła na pasy lotniska. Widziała wielkie samoloty. W jednym zobaczyła znajomą twarz. Uciszyła się… ale… Jego oczy… Twarz… Był zamyślony. Całkowicie w swoim świecie… Florayna nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła mu machać. Swift kątem oka to dostrzegł. Odwrócił głowę, wpatrując się w osobę na pasie, do której podbiegają już ochroniarze. Nie zareagował. Dziewczyna była w szoku. Wyszarpała się gorylom. Gdyby była tak szybka, jak Nathan, to… rzuciłaby się pod ten przeklęty samolot! Jedno mrugnięcie oka, a już wielka maszyna podrywa się z ziemi. Wznosił się wyżej. Dziewczyna miała oczy mokre od łez.
- Naaathaaan! – krzyknęła, po czym upadła na kolana
Keytlin dobiegła do przyjaciółki, obejmując ją ramieniem.
- Co ja mu zrobiłam? – spytała przez łzy – Czemu…?
- Chodź! Odwieziemy cię do domu– troskliwie powiedziała Keyt
Po niecałych 5 minutach byli pod posiadłością dziewczyny. Flora cały czas płakała. Weszła do domu, i nie zważając na starszego brata skierowała się do swojego pokoju. Tam rzuciła się na łóżko, ale przed zamykając drzwi. Nie mogła powstrzymać łez. Nim się spostrzegła, była noc. Z wycieńczenia, zapłakana dziewczyna przysnęła.
****
- Maaaaaark! – krzyknęła rozzłoszczona Nelly
- Co się stało? – chłopak zerwał się na równe nogi
Dziewczyna złapała go za ramiona i mocno potrząsnęła.
- Czemu pozwoliłeś mu odejść?
- B-bo… n-niiiemogę po-powstrzymywać j-jego de-cy-cyzji… - wybełkotał jeszcze czując wstrząs Nelly
- To była jego decyzja? – Raimon go puściła
- Tak. Ale nawet nie chciał o tym rozmawiać…
Nelly przedyskutowała pewne sprawy z Markiem. Miała już plan...
****
Florayna wyszła na balkon. Usiadła na barierce. Znowu zaczęła płakać.
- Co ja mu takiego zrobiłam?! – krzyknęła zachrypłym głosem
Przed jej oczami, przedstawiały się sceny z tym czarnowłosym chłopakiem… i o tych pankach. Teraz sobie przypomniała, że od powrotu Natha, minęły prawie dwa tygodnie… Już zrozumiała. Wysłała SMS’a do chłopaka:
„Nathan… Gdzie ty jesteś? Co się stało?”
Czekała około 30 minut. Brak odpowiedzi. Dziewczyna znów położyła się na łóżku.
- Jaka ja byłam głupia…! – zamknęła oczy, mino to, łez nie powstrzymała – Teraz go straciłam…
****
Trwał trening na boisku. Trener wyjaśnił, że Nathan wyjechał.
- Ale wróci? – zapytał Jack
Trener spojrzał po zawodnikach zatrzymując się na Axelu. Ten znów spojrzał na kapitana. Mark spuścił głowę.
- Raczej… - ciężko było bramkarzowi mówić – Nie wiem… On… Pojechał do Polski, i… jeszcze niw wiem kiedy wróci…
- Albo czy w ogóle wróci – wtrącił Michai
Przyjaciele spojrzeli w stronę chłopaka.
- Co ty tutaj robisz? – zapytał Jude
- Nathan mi mówił, że grubo przed olimpiadą dostał zaproszenie od MŚZL. Wtedy, jeszcze myślał, że nie pojedzie. Nie wiem, czemu zmienił zdanie. Gdy naprawdę przywiąże się do tego kraju, ciężko będzie go stamtąd wyciągnąć…
- Zaczynajmy trening! – krzyknął Mark, by nie dołować bardziej zawodników – niedługo mamy mecz!
- Pierwszy mecz bez Nathana… - mruknęła Silvia – To przecież nie może wpłynąć na zwycięstwo!
- Może… I to nie wiesz jak może. Musimy podtrzymywać chłopaków na duchu – powiedział trener

Zapowiedź!
Dobra. Treningi jakoś oblatują. Strasznie dziwnie jest bez Nathana, ale… trzeba iść do przodu. Mark i Nelly obmyśliliśmy plan, który potrzebuję jeszcze korekty. Mecz zbliża się wielkimi krokami. Czy fakt, że nie będzie grać z nami Swift, może mieć wpływ na wynik? Zobaczycie w następnym odcinku pt. „Idziemy do przodu!”. Ale będzie się działo!





---------------------------------------------
No hey! <3
Rozdział 31 jest.
Taki sobie. Mam nadzieję, że trzymam was w napięciu xD
Jak zapewne zauważyliście (albo nie) dodałam dwie nowe zakładki. Cóż. Nuda nie zna granic.

W jednej z nich „Foty xD” Na początku są takie zdjęcia, a potem są obrazki z Mamtak.pl. One pokazują jak reaguję w różnych sytuacjach. Macie się z czego śmiać ;D

Jeszcze coś. Wakacje się kończą! Niestety... Więc nie będę wrzucać razdziałów tak często. Wiecie "nauka"... 

A jeszcze taka focia:


No. I jeszcze murowane fakty z mojego dziwnego życia xD




Będę wrzucać takie coś co rozdział :*

wtorek, 27 sierpnia 2013

30. Mecz po włosku!

Po pokazie mody, Axel miał dalej niebieskie pasemka na włosach, pomimo pięciu kąpieli. Kolor nie był tak bardzo intensywny jak na początku, ale ciągle był. Chłopak starał się jakoś ukryć nieszczęsną fryzurę. Wygląda jak jakiś świr. Przecież nie może obwiniać Keytlin. Może fani go nie poznają…
- Axel! Wyłaź z łazienki! – Mark tłukł w drzwi
- Już! – krzyknął Blaze i poczochrał włosy, żeby nie było widać nowej stylizacji.
Mark wparował do łazienki jak szalony. Po jakiejś minucie Axel stojący przed lustrem naprzeciwko łazienki usłyszał trzask tłuczonego szkła, upadek i głośne:
- Ałłłłłłłłłaaaa!
-Mark! Co się stało?
Jęk.
- Uważaj!
Napastnik wywarzył drzwi. Gdyby użył trochę więcej siły, z pewnością wyleciałby z zawiasów. Evans siedział opierając się o prysznic. Na podłodze było grube szkło i… żel do włosów, którym Axel bezskutecznie próbował ukryć niebieskie włosy. Nie schował go.
- Coś ci się stało? – zapytał
Bramkarz podał mu lewą dłoń. Szkło. Trzeba go jakoś usunąć.
****
Jude najdelikatniej wyciągnął obiekt pęsetą. Kapitan strasznie cierpiał. Bronienie w takim stanie, będzie trudne. Bandaż. Na usta Marka wpłynął dziwny ni to uśmiech, ni oznaka zmartwienia, ni cierpienia.
- Będę się starał… - powiedział Evans – Damy radę!
Sharp został sam w pomieszczeniu. Spojrzał przez okno. Zauważył dzieci grających w piłkę. Przypomniało mu się dzieciństwo. Dzieciństwo z Celią. Gdy razem grali na podwórku. Świetnie się bawili. Zawsze po zabawie siadali obok siebie odpoczywając, ale śmiejąc się. Później przypomniał sobie te wszystkie straszne rzeczy… Katastrofa… Głęboko schowane i zapomniane wspomnienie wyświetliło się przed oczami…
****
Mały Jude siedział w swoim pokoju bawiąc się zabawkami. Trzymał w rękach misia, którego dostał na swoje urodziny od rodziców. Był bardzo podekscytowany. Dziś mieli wrócić z delegacji. Jego siostra ucięła sobie drzemkę. Zostawali razem z nianią. Chłopczyk usłyszał dźwięk wiadomości w telewizji. Zbiegł po schodach. Wszedł do salonu. Ich opiekunka stała obok sofy z przerażoną miną.
- Co się stało nianiu?
Na ekranie był wyświetlany obraz rozbitego samolotu. Kobieta wiedziała, że nikt nie przeżył. Nie było widać kabiny. Nawet jednego centymetra… Tym samolotem wracali rodzice dzieci.
- Nic…
****
Jude ścisnął w ściereczkę do naczyń. Pod powiekami piekły go łzy. Te wszystkie wydarzenia… Kłamstwa… Tajemnice… Zdrada…
- Jude? Wszystko gra? – zapytał Axel
- Tak? Spoko… Zaczynamy trening…
****
Nathan szedł alejką w parku. Mijał kolejne drzewa. Na jednej ławek siedziała para. Całowali się. Chłopak przypomniał sobie końcówkę olimpiady. W sumie, to się pocałowali, ale czuł, że to nie było… szczere? To była chwila. On i Florayna, zaczęli się od siebie oddalać. Kiedyś, spotykali się kilkanaście razy dziennie. A teraz? Od powrotu do Japonii, minęły cztery dni. Nie widzieli się razem. Zaczynają się od siebie coraz bardziej oddalać... Przypomniał sobie swoje słowa:
- Nic mnie z nią nie łączy…
Stają się sobie coraz bardziej obcy. Nie najlepsi przyjaciele, ale… znajomi.
- Może powinienem pójść do niej? – spytał w myślach
Jak pomyślał tak zrobił. Szedł przed blokami. To była najkrótsza droga, do domu Flory. To co zobaczył wbiło mu nóż w plecy. Dziewczyna przytulała się do jakiegoś chłopaka o kruczoczarnych włosach.
- Nie będę okazywał słabości… - burknął w głowie
Ruszył pewnie przed siebie. Jednak z każdym krokiem, tracił tą pewność siebie. Doszedł do najbliższych pasów. Przeszedł przez nie. Nie dał rady podejść do Flory i tego chłopaka. Kilka metrów dalej, Nathan zobaczył brata Keytlin, po drugiej stronie. Był wystraszony. Po jego stronie stała wielka ciężarówka. W zasięgu wzroku Florayn, był Nathan, ale mały nie. Chłopczyk poznając Swifta, pomachał mu radośnie i zaczął biec w jego stronę.
- Erin! Nie! Zostań tam! – Swift wbiegł na jezdnię widząc że z jednej strony jedzie sportowe auto.
Parka usłyszała krzyki i pisk opon. Gdyby nie reakcja niebieskowłosego, to skończyło by się tragedią.
- Życie ci nie miłe?! – spytał kierowca
Pomocnik Raimona stał kilka centymetrów przed maską samochodu. Podszedł do brata kumpeli. Jeszcze trzęsącym się głosem powiedział:
- Zawsze sprawdzaj, czy nic nie jedzie…
- Dobrze przepraszam…
- Co ty tu właściwie robisz?
- Miałem iść z koleżanką siostry do parku. Zgubiłem się… Nie mogłem wrócić do domu.
- Odprowadzę cię – Erin złapał za trzęsącą się rękę chłopaka
- Mów mi wszystko, żebym zapamiętał drogę!
Flora obserwowała całą sytuację. Postawa Nathana ją zdziwiła. Nigdy by nie pomyślała, że jest w stanie się rzucić pod samochód.
****
Jude był rozkojarzony podczas rozgrzewki. Za niecałą godzinę, miał się zacząć mecz… Chłopak przypominał sobie o wszystkich przykrych i szczęśliwych sytuacjach. Jedną był moment, gdy dołączył do Raimona… Może powinien wrócić?
- Mark… Chciałbym pogadać… Pamiętasz…
- Masz problem, i zastanawiasz się, czy nie odejść z drużyny?
- Czytasz mi w myślach…
- Pogadamy po powrocie do Japonii.
****
Zaczynała się druga połowa starcia. Wynik dalej 0:0. Obrona nie pozwalała dochodzić do bramki Marka. Axel skupił się i wykonał przepiękne Ogniste tornado.
- Goooooooooool! Wynik to 1:0 dla… Drużyny z Japonii.
Koniec końców, Axelowi udało się strzelić jeszcze 4 bramki. Wygrali cały mecz. Spakowali się i wracają do domu.
****
- Nathan, chciałeś się spotkać! – zaczął Michai – O co chodzi?
- Przed olimpiadą, dostałem zaproszenie do Między Światowego Zespołu Lekkoatletów…
- Serio?! Przecież… To jest najbardziej znany zespół! I co?
- Wtedy, jeszcze wiedziałem, że nie pojadę… Ale teraz…
- Mów co ci leży na sercu.
Nathan opowiedział zaistniałą sytuację, że mało co nie rozjechał go samochód, że widział to Florę…
- Stary… Musi ci być ciężko. Ale, co chcesz zrobić?
- Może powinienem pogadać z nią?
- Spoko. Ale jakby co…
- To ty pojedziesz – uśmiechnął się Nathan
****
Keytlin rzuciła się na Axela.
- Wygraliście?
- A jak!
Jude znów zagadał do Marka.
- Powiem ci, że… trener mi mówił, że jest już za dużo osób… - Evans był szczery
- To chyba muszę odejść…
- Może jest jakieś inne rozwiązanie. Coś wymyślimy!
****
Nathan szedł właśnie chodnikiem. Chciał wyjaśnić kilka spraw z Florą. Dalej, w zaułku siedziała młodzież, a wśród nich właśnie Florayna. To byli raczej pankowie.  Chłopak przeszedł niezauważony na drugą stronę i przyległ do ściany.
- Ha ha ha! On się rzucił pod auto? Ha ha! Weź nie żartuj! – zaśmiał się jeden gość z kolczykami w nosie i w wardze.
- No, to właśnie widziałam – potwierdziła dziewczyna
Nathana zatkało. To co usłyszał, to była podłość. Ogarnął nim smutek i w połowie złość. Teraz już wiedział, że nic go nie łączy z Florą. Skierował się w kierunku domu. Poszedł dłuższą drogą – przez las. Zaczynało się ściemniać. Na ławce, zauważył Marka i Juda.
- Odchodzę… - stwierdził ten drugi
- Czemu? – przechodząc Swift usłyszał to co mówił przyjaciel
- Mamy mały drużynowy kryzys. Za dużo osób. Tak się nie da…
- Nie musisz odchodzić.
Mark zmierzył go pytającym spojrzeniem. Widać, że jego dziwne zachowanie, i jego wyraz twarzy, nie świadczy za dobrze. Nathan wyciągnął telefon, wybrał numer i odszedł parę kroków. Co chłopcy usłyszeli:
- Witam. Tak. Propozycja jest dalej aktualna?
Po chwili wrócił. Jakby zmieszany.
- Jude. Nie musisz odchodzić – powiedział Swift
- C-co…? – zapytał Mark
- Mark. Przepraszam. Nie zobaczymy się więcej, jako zawodnicy.
Evans szerzej otworzył oczy.
 - C-co…
- Jutro rano oddam strój. Wybacz…
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Nathan zniknął w cieniach drzew. Jego przyjaciele dalej zaszokowani wiadomością, siedzieli na ławce.
- C-co?
Zapowiedź!
Nathan wyjeżdża! Zielonego pojęcia nie mamy, czemu… Po wyjeździe, kontakt z nim się urywa. Flora dowiaduje się o wyjeździe. Ciekawe czy zrozumie, co zrobiła? Drużyna musi dalej trenować, bo przed nami jeszcze dwa mecze i półfinał! Czytajcie następny odcinek pt. „Czemu?”. Wyjaśnimy kilka spraw!


-----------------------------------------
Hej!
Nowy rozdział! Szybko się pojawił. 
Może mało z meczu, ale mam nadzieję, że fajny!
Fajny zwrot akcji? Nie? Aha! Jakby co, to Nathan nie widział jeszcze niebieskiego Axela, więc nie zareagował.

I dziękuję wszystkim osobom, którym rozdziały się podobają. Kochani jesteście! <3333

Życzę wszystkim weny! :*

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

29. Pokaz mody

Keytlin od rana chodziła cała roztrzepana. Niedawno dowiedziała się, że dwie przyjaciółki Lany gdzieś pojechały.
- Nie możesz? Szkoda… - projektantka wyłączyła telefon – Jednak trzy!
- Ja, Silvia i Nelly możemy ci pomóc! – powiedziała Flora
- Dzięki! Potrzebuję jeszcze…
- Cześć! – Axel pocałował Keyt w policzek
- …modela… - dziewczyna zmierzyła Axela chytrym spojrzeniem
- Ja odmawiam!
- Proszę!
- Co mam zrobić? – Axel uległ
- Będę cię musiała… przebrać…
- Kiedy jest pokaz? – zapytał Florayna
- Za dwa dni. Musimy się wyrobić. Ja jeszcze muszę was zmierzyć, uszyć i make-up – powiedziała Keyt – Będziecie wyglądać obłędnie!
- Taaa… - mruknął Axel
****
Flora mieszkała u Keytlin. Nathan musi zostać jeszcze kilka dni w Grecji. Wróci za tydzień . Trzeba uczcić zwycięstwo.
- Stary! Co to było z tą dziewczyną? – zapytał Michai
- Co? E… Nic…
- Aha. Bo uwierzę – chłopak dźgnął Swift’a w żebra – No?
- Michai! Jeszcze jedno pytanie i się na ciebie rzucę! – ostrzegł niebiesko włosy
- Dobra! Chciałem tylko zapytać czy coś…
Nie dokończył, bo Nathan skoczył na niego, spychając go na podłogę i okładając poduszkami.
- Hej! – do pokoju weszły dziewczyny – Spokój!
Chłopcy uspokoili się. Zaraz wybuchli śmiechem. Dołączyła się Jess a potem Dana.
- To co? Mała impreza? – zaproponowała ta pierwsza
- Jedziemy!
Po chwili jechali żółtym samochodem bez dachu. Wstali z siedzeń, muzyka na ful, piski fanek i prychanie zazdrosnych facetów.
- Jedziemy! – krzyknęli razem
Kierowca miał z nimi niezły ubaw. Fale dźwiękowe prawie rozwaliły szyby w sklepach. A siedzący za kierownicą czasem złapał albo dostał różą i jakimś innym kwiatkiem. Zaczęli śpiewać. Piosenka składała się z refrenu i cały czas „na na na nana na na…”. Dojechali w końcu do klubu imprezowego. Oczywiście, musieli być trzeźwi. Bawili się w najlepsze…
****
Tymczasem Keytlin szyła niebieską sukienkę. Weszła Lana.
- Cześć! Byłam w Spa, tam pracuje moja siostra i czasem muszę jej pomagać. Opowiedziałam o przymiarce, i mogłabyś robić nadgodziny jako facetka od akupunktury (tutaj punkt dla nieokreślonej xD ) – powiedziała
- Kiedyś skorzystam. Słuchaj, chyba coś pokopałam… przymierz ją!
- Okej.
Po chwili przed Keytlin stała blondynka w niebieskiej sukience.
- Wiedziałam! Szef zszedł o trzy milimetry…
- To jeszcze nie katastrofa…
- … a tu na dole? To miał być pokaz sukni wizytowych, a nie na imprezę…
- No fakt… ale tutaj możesz obciąć, i przyszyć wokoło tali. Możesz doszyć końcówki materiałów, robiąc tren. Zrób z „ pokazu sukni wizytowych” na „ pokaz sukien wielo-użytkowych .”
- Spróbuję…

****
- Opiłam się… -stwierdziła Jess
- Kieliszkiem szampana? – zapytał Michai
- Nawet połową… - dodała Dana
Jess jakoś dotarła do hotelu. Oczywiście przy pomocy przyjaciółki. Michai znów zaczął temat Flory i Nathana.
- Ile razy mam ci mówić?! – krzyknął zdenerwowany Swift – Nic mnie nie łączy z nią!
- Taa…
Chłopak rzucił ostrzegawcze spojrzenie rozbawionemu przyjacielowi.
****
Keytlin była sparaliżowana. Dziewczyny, a co najfajniejsze Axel (to dla was dziewczyny!) byli już gotowi. Czekali na rozpoczęcie pokazu. Chłopak czuł się bardzo zażenowany. Pasemka nie wyszły takie jak trzeba. Wizażystka zabalowała i była lekko, tego… Pomieszała farby i zamiast szkarłatnego blondu wyszedł kolor niebieska laguna.
- Wyglądam jak idiota! – powiedział do swojego odbicia w lustrze
Wygląd był dość komiczny. Jeszcze musiał wyjść w garniturze z bluzą Raimon. Chociaż pocieszenie było takie, że ciuchy były wygodne.
- Wołają nas! – krzyknęła Keyt – Lana, Fog, Celia, Nelly, Flora i Axel. Go!




Zapowiedź!
Wow! Pokaz był świetny! Teraz czes na najlepsze: mecz Axela Marka i Juda! Jednak czy wszystko pójdzie po myśli chłopców? Co będzie z Nathanem i Florą? Jaki będzie koniec? Jude odpowie sobie na kilka pytań... Czytajcie następny rozdział pt. "Mecz po włosku!". Będzie super!


---------------------------------------
Cześć!
Na początku, chcę was przeprosić. Myślałam, że ten rozdział będzie super. Miałam wrzucić kilka fotek, ale niestety, nie znalazłam osoby która by mi pomogła, a zdjęcia w paincie... Szkoda gadać... Przepraszam...
Dedykuję rozdział... 
Moim stałym czytelnikom. Dziękuję, że jesteście ze mną!

Zawiodłam siebie, i was... 
Sory... :(


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

28. Ile można czekać?!

Olimpiada zbliżała się wielkimi krokami. Zostały tylko dwie godziny. Drużyna lekkoatletów, dopracowywali ostatnie rzeczy.
- Chyba musimy wygrać… No nie? – zapytała Dana
- Nie oddamy olimpiady. – odezwał się Michai
- Nawet jeśli nie będziemy mogli wrócić do domu? – drążyła temat Jess
- Nawet… To jest nasza szansa.
- Nathan, w sumie, ma jeszcze piłkę nożną…
- Przestańcie! Przecież nie możemy przegrać! Wygramy to, i… i… i trudno – wtrącił Nathan
- To co? Trenujemy dalej?
- Oczywiście…
****
- Naprawdę! Nie musicie mnie tam ciągnąć! – opierała się Flora
- Musisz przejść maluteńką metamorfozę. Spokojnie! – naciskała Dal
Po dwóch godzinach pobytu u fryzjera, godziny u kosmetyczki, godziny u manikiurzystki, i dwóch godzinach chodzenia po sklepach, Flora była w połowie gotowa. Założyła zwiewną turkusową sukienkę, buty na obcasie i miała dobraną białą torebkę, zgrywającą się z paskiem. Fryzura była upięta na prawej stronie, tworząc śliczne loczki. Wokół oczu, miała nałożony cień, a właściwie cienie, z dodatkiem brokatu. Puder i tusz.
- No weź! – Wory wciskała Florze szminkę
- Nie! Ten kolor jest za mocny!
- To chociaż masz… o ten błyszczyk.
To był kolor amarantowy, zmieszany z odrobiną białego oraz różu.
- Jak ja w tym będę wyglądać?
- Cudownie! – Dal nałożyła dziewczynie błyszczyk na usta, mimo oporu
- Możemy ruszać!
****
Przelot samolotem był darmowy, jako gwiazdy, muszą jeździć luksusowo. Po drodze, zabrano również całą drużynę i Keyt i Dana. Tak naprawdę, to po drodze za bardzo nie było. Flora stresowała się jak nigdy wcześniej. W końcu przyjechali do Aten.
****
- Michai! Ale ja nie mogę!
- Czemu? Nathan! – nalegał chłopak
- A czemu ty nie możesz?
- Ech no… bo ja… się… się b-boję… Ty zajmiesz się rzutem młotem.
- Spokój! – krzyknęła Dana – Bardzo proszę, Michai, Nathan, na wagę!
Po chwili ten pierwszy zszedł z wagi. Oczywiście, kłótnie były o to, kto ma rzucić młotem, na olimpiadzie.
- 72 kilo. A ty…? C-co? Ważysz ledwo 55 kilogramów?! – zaszokowała się Jess – To już jasne. Micha, ty będziesz rzucać.
-Stary! Coś ty taki chudy? Przecież ty…  powinieneś ważyć co najmniej 63… Ach! To proszę mnie nauczyć jak się rzuca…
- Chodź!
Po kilku nieudanych próbach, nareszcie Michai wykonał rzut, godny uwagi. Do olimpiady zostało już tylko prawie 30 minut…
****
- Keytlin. Jak sądzisz, powiedzieć mu? – Flora dogoniła rozbieganą przyjaciółkę.
- Pilnuj ich, dobrze. Muszę dokończyć je szyć. Chwilkę… - dziewczyna przyłożyła rękę do głośnika telefonu – Kiedyś musisz. Najlepiej dzisiaj. No jestem Lano.
****
Zawodnicy każdych krajów rozciągali się. Nathanowi drżały ręce. Gdy będą startować w sztafecie, musi się skupić… Michai też lekko źle się poczuł. Nikt nie zauważył odpicowanej Flory, i reszty. Dziewczyna prawie zaczęła machać drużynie Japonii. W końcu, olimpiada się zaczęła. Biegi, skoki, rzuty… Na pierwszym miejscu, była Rosja, ale wszystko zależało od sztafety. Pierwsza biegnie Dana, przekazuje pałeczkę Jess, Michai odbiera plastik od niej, a on, oddaje Nathanowi i on ma największy wpływ na zwycięstwo. Przyjaciele czekali cierpliwie. Wystartowali. Rosja na prowadzeniu, Japonia druga. Michai szedł łeb w łeb Rosjaninem. I Nathan.
- Dawaj! Nathan! – Axel i Mark nie wytrzymali
Ostatni zakręt…
- Drużyna Japonii wygrywaaaaaaa!
Cieszyli się jak małe dzieci. Dołączył się jeszcze trener. Poprosił o mikrofon.
- Teraz, mam dla was wspaniałe wieści. Zostajecie w Grecji jeszcze przez rok!
Na trybunach rozległy się brawa. Mimo tego, u zawodników nie wywołało żadnej reakcji. Nathan przyłożył rękę do czoła.
- A potem dwa lata będziecie podróżować po świecie! – dokończył facet
Nathan zatoczył się, i walnął w Michai’a. Zakrył twarz w dłoniach. Mark nie wytrzymał. Zabrał mikrofon.
- Mark? – zapytał Nathan
- Czy pan widzi, co pan robi? – zapytał Evans
- E… nie rozumiem
- Czemu pan ich wysyła na trzy lata? Przecież oni mają szkołę, rodzinę, przyjaciół!
- Oni chcą pojechać…
- A właśnie że nie! – odpowiedzieli chórem
- J-jak? Pojedziecie tam, choćby nie wiem co!– trener był zdziwiony
- Nie pozwala pan wybierać! – krzyknął Mark
Na trybunach rozległo się buczenie. Trener poszedł do sędziów. Cały skład Raimona wpadł na Swift’a. Każdy mu gratulował.
- Dziękuję ci Mark – powiedział – Dawno cię nie widziałem.
W końcu, do chłopaka podeszła Flora. Wpadła na niego, zarzucając mu ręce na szyję.
- F-Flora?
- Nie poznajesz mnie? – dziewczyna się odsunęła
Nath przecząco pokiwał głową.
- Posłuchaj. Możemy się już więcej nie zobaczyć… Chcę ci coś powiedzieć… - zaczęła Flora – Tak naprawdę, nie mam na imię Flora.
- Co? Ale jak…
- To tylko zdrobnienie. Tak naprawdę, jestem Florayna.
- Ach, więc Florayno, wyglądasz nieziemsko...
Nagle, nie wiadomo skąd, nad nimi pojawiła się chmura. Zaczął lać deszcz. Florze tusz rozmazał się na policzkach. Deszcz zacinał coraz mocniej. Kibice zaczęli uciekać, przed nawałnicą. Zresztą zawodnicy też pouciekali pod najbliższe dachy. Wszyscy przenieśli się pod krytą halę.
- Ekhm… - zaczął znów trener – Doszliśmy z sędziami do wniosku, że…
Każdy czekał w napięciu. Bardziej, niż Nathan, denerwowała się Flora, a o Marku lepiej nie wspominać.
- Ile można czekać?! – krzyknęła Keytlin
- Że… - zwrócił się do Dany i Michai’a – Wracacie do domu.
Dziewczyny reagowały piskiem. Chłopaki uśmiechali się. Mark prawie oszalał.
- Wracamy do domu! – krzyknęła Jess

Florayna wpadła prosto na Nathana. Spojrzeli sobie w oczy. Ona miała łzy w oczach. Ich usta ledwo się musnęły. Flora zatopiła się w pocałunku. Spływająca łza, zmyła sporą ilość tuszu i ubrudziła policzek chłopaka.
- Nareszcie! – powiedziała Keytlin do Axela



Zapowiedź!
Nathan wraca do domu! Świetnie! Teraz, zbliża się pokaz mody Keytlin. Dziewczyna będzie strasznie zabiegana. Niestety, dwie przyjaciółki Lany odpadły, a potrzeba pięć dziewczyn i jednego chłopaka. Jako przyjaciele, musimy jej pomóc! Sesja zdjęciowa i pokaz. Gdy się komuś spodoba, może projekty Keyt zakupi jakaś szycha? Czytajcie następny odcinek pt. „Pokaz mody”. Będzie pięknie!





-----------------------------------
Cześć!
Rozdział wstawiony!
Mam nadzieję, że się podoba. Powiem wam, że następny rozdział będzie… może specjalny. Dla was. Dla Keiszy, Celi Oro, Fanki Inazumy, Laury, Keshi (chociaż ostatnio się nie odzywa xD) nieokreślonej… I innych, czytających mojego bloga, tylko milczących. :D Następny będzie musiał poczekać. Szybko się nie pojawi... 

KOCHAM WAS! <333

czwartek, 15 sierpnia 2013

27. Wiadomości z piekła!

Nelly biegła brukowanym chodnikiem przez las. Jej buty na średnim obcasie stukały rytmicznie. Tylko się nie przewróć, myślała dziewczyna. Chłodny wiatr rozczochrał jej włosy. Niedopięty w pośpiechu płaszcz powiewał. Ścieżka wydawała się nie mieć końca. Drzewa, z każdym krokiem stawały się jaśniejsze, jakby weselsze. Nelly zobaczyła, że przed ławką stoi Mark.
- Cześć! Przepraszam z spóźnienie! – krzyknęła zdyszana
- Nic się nie stało – chłopak odwrócił się patrząc na towarzyszkę – Wyglądasz przepięknie.
Dziewczyna zauważyła, że Evans trzyma bukiet czerwonych róż. Ta się zarumieniła.
- Dziękuję…
-To dla Ciebie- zaczął Mark wręczając jej bukiet – Nelly… Ja…
- Tak?
- Ja muszę ci coś powiedzieć – mówiąc to, Mark ujął dłonie dziewczyny – Ja…
****
- To tylko sen… - Nelly usiadła na łóżku, spojrzała na zegarek – 1 w nocy…
W pokoju było dziwnie gorąco. A w kominku się nie paliło. Raimon starła pot z czoła i otworzyła okno. Nocne, chłodne powietrze wdarło się do pokoju. Księżyc świecił mocniej.
- To tylko sen… - nie zamykając okna, dziewczyna wróciła do łóżka, po chwili zasnęła.
****
Był słoneczny dzień. Blask słońca wypełniało pomieszczenia domu. W ten sposób, nadawało mu bardziej uroczy wygląd. Nelly otworzyła list. Po przeczytaniu treści uśmiechnęła się. Zerknęła na zegarek. Szybkim krokiem podeszła do toaletki. Nałożyła tusz, poprawiła zalotką, cienie, puder, błyszczyk. Włożyła białą sukienkę do kolan, i różowe bolerko. Wyglądała nieziemsko. Po chwili Nelly siedziała w parku, przed stawem. Zastała tam Marka. Ten ubrany był w czarne spodnie, białą bluzkę i marynarkę tego samego koloru co spodnie.
- Jak zawsze, punktualna i piękna – powiedział Evans
Nelly zaśmiała się. Mark, teraz, uklęknął przed nią, wyciągnął pudełko, w którym był pierścionek…
****
- Co się dzieje?! – krzyknęła na całe gardło dziewczyna
Pobiegła do łazienki, przemyła twarz zimną wodą.
- Przecież Marka tu nie ma! – krzyknęła do swojego odbicia w lustrze – Może coś nas… Nie! … Celia miała rację. Oni muszą wrócić!
****
Flora otworzyła oczy. Rozejrzała się dookoła. Nie. To nie był sen. Jest w Manchesterze. Jej jedna towarzyszka jeszcze spała, pochrapując od czasu do czasu. Dziewczyna poczuła piękny zapach dochodzący z kuchni. Pokierowała się za zapachem.
- Cześć Dal, śniadanie robisz? – zapytała Flora
- Smacznego! Wory! Śniadanie!
Posiłek bardzo smakował dziewczynom. Po jedzeniu, pokierowały się na padok, po swoje konie.
****
Axela obudziło pukanie do drzwi. Była dopiero 7:30. Niemożliwe, żeby ktoś już ich ciągnął na wywiad, trening czy coś w tym stylu. Mozolnie wstał z łóżka, i wolno podszedł do drzwi.
- Tak?
- Witam … Axel Blaze? Jak miło mi pana poznać! – powiedziała dziewczyna, stojąca przed drzwiami
- Mów do mnie na ty – gdy ktoś mówił na Axela „pan”, czuł się stary
- Pomyliłam pokoje, przepraszam. A tak, śniadanie będzie za 30 minut. Później trening publiczny, wywiad, autografy, godzina z dziećmi, obiad, wywiad, mecz treningowy, kilka słów dla reporterów i odpoczynek.
Już nam gospodarują czas, pomyślał Axel. Trzeba obudzić Marka i Juda. Każdy z chłopców miał oddzielne pokoje. Gdy Blaze nie mógł normalnie obudzić brata Celi, to do akcji wkroczyła poduszka. Chłopak skoczył na równe nogi jak oparzony.
- Śniadanie za 15 minut.
Teraz Mark. To będzie wyzwanie. Tym razem, ani zwyczajne budzenie, ani poduszka nie dała rady. Po chwili namysłu, Axel poszedł po spryskiwacz do roślin.
- Śniadanie
Niedługo potem zawodnicy zajadali kanapki. Mark był jakiś nie swój. Śniło mu się coś dziwnego…
****
Około 8, Nathan obudził się w Atenach.
- Cześć! – zaczął jakiś chłopak – Jak się spało?
- Dobrze. Jestem Nathan
- Michai. To jest Dana (czyt. Dejna), Jess i Bayno.
- Podobno należałeś do drużyny piłki nożnej? – zapytała Deina
- Tak…
- Opowiedz nam o tym sporcie! – wypalił Bayno
- No, cóż. Jedenastka ludzi biega po boisku i kopie piłkę.
- To wiemy. Mów, jakie to uczucie, jak zdobędziecie gola, jak bramkarz wpuści piłkę. Jak to jest wygrać a jak przegrać? Każde uczucie, sytuację, i co najważniejsze innych zawodników! – powiedziała Jess
****
Keytlin uderzyła pięścią w stół. Nic jej nie wychodziło. To już szósta kartka, którą wyrzuciła. Obok niej leżały materiały, szkice, nitki i różne fotografie.
- Wszystko w porządku? – do pomieszczenia wpadła dziewczyna
- Tak. Tak, Lano. W jak najlepszym… - westchnęła – tylko szkoda, że nic nie mogę zaprojektować!
- Spokojnie! Pokaż projekty – Lana wzięła kartki zaczęła je przeglądać – Yhym… Ooo! Uuu… No, no… To jest świetne! Te suknie, a szczególnie ta! Niewinnie pociągająca, ale niebezpieczna! A ta! Spokojna a z charakterem. O! Klasyczna, idealna na biurowe wyjazdy!
- Trzeba je uszyć! Jak coś zawale, to będzie koszmar, a nie mam jeszcze namiarów…
- Ja będę twoją modelką! Możesz robić z moimi włosami co chcesz, możesz wbijać w mnie szpilki na przymiarce! Naprawdę! Zwołam jeszcze kilka dziewczyn! Jesteś Keyt genialna! Będziesz moją idolką!
- Dziękuję. Nie wiesz jak mi pomagasz.
****
- Flora! – krzyknęła Dal – Nic ci nie jest?
- N-nie… Trochę się poobijałam… - dziewczyna wsparła się na rekach
- To już drugi raz, kiedy spadasz z Sary. Co się dzieje?
- To ten wyjazd. Wiesz. Przyjaciele, rodzina…
- Taaa… Myślę, że to coś innego. Chodzi o rozstanie. Mów! – Woryan zsiadła ze swojego konia
- O czym ty mówisz? Żadne rozstanie! Ja nawet chłopaka nie mam!
- Spokojnie! – odwróciła się do Dal – Nie jestem pewna…
- Wsiadamy! Trening!
****
- O Boże! Axel! – krzyknął Mark
Chłopak leżał na środku boiska.
- N-nic mi nie jest… - powiedział Blaze
Jude pomógł mu wstać.
- Spróbujmy znowu!
Tym razem, Axelowi nie wyszło Ogniste tornado, a Markowi Boska ręka.
- Przerywamy trening!
****
- Au!
- Przepraszam! Rozkojarzyłam się! – Keyt szybko wyciągnęła szpilkę z materiału
Lana miała na sobie kilku warstwową suknię balową, koloru krwistej czerwieni. Góra ubioru, była cała w cekinach, kryształkach i błyszczących czarnych koralików. Dół, był w większości koronkowy. To znaczy tiulowa pierwsza warstewka, stanowiła ochronę przed następnymi szorstkimi materiałami. Jedna warstwa, była czarna. Na głównej „stronie” koronki, były naszywane brokatowe łodygi i kwiaty. Trzeba było to wszystko upiąć szpilkami, a potem zszyć. Keytlin i Lana miały przed sobą co najmniej 3 godziny stania, kłucia, zszywania i namysłu.
****
- Żyjesz? – zapytał Michai
To już chyba czwarty upadek Nathana, przy przeskakiwaniu przez płotki.
- Chyba nie umiem…
- Umiesz! Każdy lekkoatleta powinien to umieć! – powiedziała Jess
- Ja już nie jestem lekkoatletą. Jestem bardziej piłkarzem.
- Nathan. Spróbuj sobie przypomnieć. Za chwile będzie skok o tyczce, a jak tego nie będziesz umieć, to się tam połamiesz – wtrącił Bayno
- Dobra. Zaczynajmy
****
I tak minęły dwa dni. Nieudane treningi Axela, Marka, Juda, Nathana i Flory. U Keytlin było podobnie. Lana była strasznie pokłuta. Mimo to, chętnie pomagała swojej idolce. Dan miał już za sobą pierwszy mecz tenisa. Przyjaciele oglądali jego zmagania… Pewnego dnia, do ćwiczących na olimpiadę, przyszedł trener…
- Posłuchajcie. Dziś, jak wiecie, zaczynają się mistrzostwa. Musimy się teraz skupić. To będzie jednodniowa kwalifikacja.
Skład się zakwalifikował. Cieszyli się. Nathan miał największą ochotę, na powrót do Japonii.
- Świetnie! Tak trzymać! – pochwalił ich trener
- Wrócimy? – zapytała Dana
- Jakie wrócimy? Zostajecie tu, do następnej olimpiady jutro, a jak się uda, zostajecie tutaj jeszcze przez rok, czy dwa…
Nathana zamurowało. Rok? Dwa? Niemożliwe… Wrócili razem do hotelu. Właśnie zadzwonił Mark. Razem z Nathem zaczęli rozmowę przez Internet.
- Cześć! Jak tam? Słyszałem, że się zakwalifikowaliście!
- No tak… A co u was?
- Kiepsko. Nie wychodzą nam techniki… Na dodatek dowalili nam jeszcze tydzień… A gdy dobrze pójdzie, jedziemy na „rajd” po Europie…
- Jutro olimpiada… Gdy wygramy – Swift przetarł twarz – zostajemy na rok, albo 2…
- Co ty gadasz? Weź tam namów tego waszego trenera! Muszę kończyć, trzymam kciuki! Na razie!
Mark opowiedział Axelowi i Jude’owi. Idzie coraz gorzej… Gdy Nathan walnął czołem w stół, zadzwoniła Flora.
- Hej… Eee… Nie powinnam pytać, ale, co robisz z głową na stole?
- Dzwonił Mark…
- Tak bardzo cię zdołował?
- Po części. Im, gdy wszystko dobrze pójdzie, jadą w coś tam po Europie.
- Ach…
- My możliwe, że posiedzimy tu jeszcze…
- Rok albo dwa! – rzuciła wściekła Jess
-Co?! Wiesz co to znaczy? Drużyna, może się rozpaść! Raimon nie może stracić takich mistrzów!
- Spokojnie… Co u ciebie?
- Wracam za 3-4 dni. Jutro macie tą olimpiadę? – zapytała Flora
- Tak. Niestety… Trzymaj się. Pa!
Po rozmowie, Nathan wyłączył komputer i usiadł na łóżku. Musiał podjąć decyzję…
****
Flora podeszła do okna. Powstrzymała łzy. Podeszła do niej Dal.
- Co ci jest? Widzę, że coś jest nie halo.
- N-no, tak. Widzisz. Jest taki kolega chłopaka mojej przyjaciółki. I, on teraz wyjechał. On, no wiesz, jest fajny…
- Podoba ci się?
Dziewczyna pokiwała głową. Przysiadła się Wory, która słyszała słowa Flory.
- I ja mu tego nie powiedziałam. Trenuje piłkę nożną. Naprawdę, bardzo go lubię, ale nie wiem czy… on…
- Też czuje to samo do ciebie. – dokończyła Woryan
- Tak…
- Ty, jutro do niego pojedziesz. Ale najpierw, zrobimy cię na bóstwo!



Zapowiedź!

Dziś jest olimpiada Nathana! Flora, przyjedzie, razem z całą drużyną. Będą go wspierać na żywo. Czy wygrają mistrzostwa? Zostaną na 2 lata? Co zrobi Swift, jak zobaczy Florę? Jaki będzie koniec tej całej przygody? Czytajcie następny odcinek pt. „Ile można czekać?”. To będzie świetne!





----------------------------------------------------------
Hejo!
27 rozdział jest!
Jest dłuższy od pozostałych. 
Chyba ciekawy.
Aha!
W zakładce postacie, dodałam nowe... postacie xD
Miłego czytania! <3