W końcu nadszedł
ten oczekiwany przez wszystkich zakochanych dzień – walentynki! Wtedy, drugie
połówki czekają na prezenty i je wysyłają! Wszystko tego dnia staje się
piękniejsze…!
****
Większość szkoły
wracała właśnie z trzydniowej wycieczki. Zespół Raimona musiał jechać, bo w Yokohomie
mieli grać mecz przeciwko Szkole Kanagawa. Wynik to: 2:0 dla Raimona. W
autobusie…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nathan siedział
sam, jednak długo nie miał spokoju – dosiadł się do niego Willy. Nath wysyłał
SMS’y.
-A wiesz że…
- „Zaczyna się…” –
pomyślał Nate
- Najwięcej
samobójstw odnotowuje się w walentynki? Ciekawe czemu?
Swift spojrzał na
Willy’ego wzrokiem mówiącym : „Jesteś idiotą, czy ci za to płacą?”
Willy wyszczerzył
zęby. Po pięciu minutach znowu:
- A wiesz, że w
Polsce mają zupełnie inną tradycje niż u nas?
- No raczej…
- Tam chłopaki dają
dziewczynom czekoladki…
- Taa…
- Wiesz, że tam
najczęściej…
- Willy… Ty nie
umiesz siedzieć cicho – zwrócił się do gaduły Swift
- Ja? Ja umiem
wszystko! – oburzył się Glass
- Aha. Nie
usiedzisz cicho do końca powrotu…
- Zobaczysz!
Nathan uśmiechnął
się. Dwie minuty spokoju…
****
Drzwi autobusu
otworzyły się, a z nich wypadła radosna banda licealistów. Zespół Raimona
zebrał się na boisku, by rozpocząć walentynkowy trening, zanim Nelly, Silvia,
Celia, Florayna, Kaytlin, Foghendy, Tai i Runa ogarną wszystkie sprawy z okazji
„Balu Serca”, w którym pieniądze przekazywali fundacjom. Niedługo po
rozpoczęciu treningu, na boisko wpadła grupa fanek drużyny Raimona. Zaczęło się
wręczanie czekoladek chłopcom. Gdy zakochane panny wreszcie odeszły, wszystkie
prezenty z okazji Dnia Zakochanych zostały rzucone na ławkę.
****
Po treningu chłopcy
poszli pomagać dziewczynom, ale najpierw, podrzucili im cichaczem walentynki.
Były zachwycone. Okazało się, że w torbach treningowych drużyny, znalazły się
czekoladki.
Ogromna hala
sortowa zmieniła się nie do poznania. Nad oknami wisiały różowe wstążki,
wszystkie sprzęty sportowe wyniesiono, balony w kształcie serc w kolorach różu
i czerwieni były porozrzucane po parkiecie. Nad koszem do koszykówki (xD)
zawieszono światła, a pod ścianą ustawiono DJ’a. Zapowiadała się świetna
impreza!
- Nathan! Muszę ci
coś powiedzieć! Zaraz po walentynkach jadę do Sapporo! – powiedziała Flora
- … Do Sapporo?
- Tak… Nie cieszysz
się? – Zmartwiła się Amorres
- Nie! Cieszę się
twoim szczęściem! Cieszę się, że będziesz realizować swoje marzenia! Cieszę
się, że będziesz pielęgnować swoją pasję… - odpowiedział Nathan
- Dziękuję.
Wiedziałam że mnie zrozumiesz! – ucieszyła się Florayna
- A… Na ile? –
niepewnie spytał Nath
- Na dwa miesiące.
Będę tam prawdopodobnie studiować, jak skończę liceum.
Swift mimowolnie
uśmiechnął się. Wiedział, że gdy Flora wyjedzie… To będzie koniec. Na początek
dwa miesiące, potem trzy, cztery, pięć! Sześć lat studiów a po nich dziewczyna
wyruszy w świat szukając sławy i pieniędzy…
- Wszystko w
porządku?
- Tak, tak.
Wszystko w jak najlepszym porządku. Po prostu tak cieszę się twoim szczęściem,
jak już mówiłem, że nie mogę nic innego powiedzieć!...
Dziewczyna poszła
uszczęśliwiona, a chłopak czekał aż ktoś go dobije.
- O, stary… Jeszcze
w walentynki… - podszedł do chłopaka Erick
- Wiesz, że Sapporo
to pewien koniec? – zapytał Mark
Axel posłał mu
mordercze spojrzenie.
- Ale nie może być
tak źle… Przecież za dwa miesiące wróci! Chyba… - dodał Evans
Tym razem
spojrzenie posłał mu Erick.
- Wróci! Tylko my
wtedy prawdopodobnie będziemy na wyjeździe…
-Ekhm! – chrząknął
Blaze
- Ale po powrocie
się zobaczycie, jak nie wyjedzie… Na bank się zobaczycie po studiach! Na 50 %!
No, chyba, że…
- MARK! – krzyknęli
zawodnicy
- Nie, no, spoko –
westchnął Swift i odszedł.
- Chłopaki!
Będziecie tak stać, czy nam pomożecie? – zapytała Tai
-Jasne, idziemy!
****
- Axel! – zwróciła
się do chłopaka Keyt – Zaproszono mnie, żebym wydała własną kolekcję
kosmetyków! Jadę nie daleko. Wrócę za dwa miesiące.
- Gdzie jedziesz? –
zapytał Axel łamiącym głosem
- Do Sapporo.
- Nieee!....mogę w
to uwierzyć! Niesamowite! – udawał Axel
Gdy Keytlin poszła,
obok Blaze’a stanął Mark.
- Nawet o tym nie
myśl! Żadnego pocieszania! – warknął Axel
- Jak chcesz… -
Evans podniósł ręce w obronnym geście.
****
Na zewnątrz...
- Keytlin, zgodził
się? – zapytała podekscytowana Flora
- Tak! –
odpowiedziała dziewczyna
- Jedziemy do
Sapporo!!! – krzyknęły razem
****
Za nie całą godzinę
miała zacząć się Bal Serca. Wszystkie dziewczyny (nie chodzi o całą szkołę
tylko o menedżerki) zebrały się u Keytlin, która przygotowała dla nich stroje.
Foghendy miała przygotowaną zieloną zwiewną sukienkę bez ramiączek z białym
paskiem opasającym talię, Flora miała różową koronkową sukienkę z brokatowymi
dodatkami. Tai przebrała się za anioła, a Runa za diabła. Celia założyła
niebieską najprostszą sukienkę, a Silvia przebrała się za księżniczkę. Sama
Keytlin miała na sobie czerwoną lekko koronkową suknię zdobioną błyskotkami.
- Hej! – krzyknęła nagle
Fog – Miałyśmy pomóc w ostatnich przygotowaniach!
- No tak! - potwierdziły razem Tailor i Silvia
Te trzy dziewczyny
wystrzeliły z domu jak z procy. Runa, Celia, Flora i Keyt ruszyły za nimi, lecz
znalazły się w ślepym zaułku.
- Przecież chodzimy
tą drogą codziennie! – zdziwiła się Celia
- Zawracamy! –
odpowiedziała Keyt
****
- Gdzie one są? –
zapytał Axel
- Powinny już tu
być! – zdenerwowała się Nelly – Zaczynamy bez nich!
- Były tuż za nami!
– powiedziała Tai
****
Tymczasem…
- Gdzie my u licha
jesteśmy?! – krzyknęła Keytlin
Przed dziewczynami
rozciągał się niekończący się las.
- Celia, to miał
być skrót! – dopowiedziała Runa
- He he… Widocznie
coś pokręciłam…
Flora ruszyła kilka
kroków do przodu, jednocześnie zahaczając o kolczaste krzewy malin. Amorres
wylądowała na wilgotnej i grząskiej ziemi. Inne dziewczyny ominęły krzaki,
jednak Runa i Keyt poległy na błocie, a Celia potknęła się o gałąź.
- Nasze sukienki! –
jęknęła Keytlin
Każda miała kilka
dziur i wielkie plamy błota na ubraniu. Po chwili ruszyły dalej. Ponieważ był
bardzo ponury wieczór, wszystko mogło się zdarzyć. Nagle zagrzmiało.
- Proszę, tylko nie
deszcz… - westchnęła Runa
Jak na zawołanie
zaczęło padać jak z cebra. Dziewczyny zaczęły biec przed siebie…
****
- Może się zgubiły?
– zapytał Erick
- W mieście po
którym chodzą od urodzenia? – ironicznie powiedział Jude
- Wszystko możliwe…
****
Złe, mokre i brudne
dziewczyny, z podartymi sukienkami wydostały się z lasu.
- Nareszcie! –
krzyknęła szczęśliwa Flora
Po kilku minutach
dziewczyny weszły do szkoły. Gdy stanęły w drzwiach niektórzy przywitali ich
wybuchem śmiechu a inni wzrokiem : „Kosmitki!”.
- Co się z wami
działo? – zapytał Axel
- Przygoda –
zaśmiała się Kayt
Nagle było słychać
głos DJ’a:
- Wesołych
Walentynek! Bawimy się!
The End <3
------------------------------------------------------
Witajcie!
Wybaczcie mi to
ogromne spóźnienie z rozdziałem, ale mam dużo obowiązków i zero weny :/
Nie mam czasu dużo
siedzieć na blogach innych :( Wybaczycie mi?
Dobra, żeby nie
przedłużać, Wesołych spóźnionych Walentynek i duuuuużo weny! :33