sobota, 17 maja 2014

44. Komplikacje cz. 1

~W poprzednim rozdziale~
Zbliża się mecz z liceum Zeusa. Do drużyny Raimona dołączyli Fubuki i Tsunami. Mark wpadł na pomysł, by opanować nową, skomplikowaną technikę. Każda próba kończy się fiaskiem. Gdy drużyna wprowadza kilka zmian, w końcu udało się…
~CD~
- Doobra chłopaki! – wrzasnął Mark w szatni – Dziś mecz z liceum Zeusa! Musimy się postarać!
- Taaak! – radośnie odpowiedziała drużyna
- Rączki panowie!
Zawodnicy ustawili się w kole i wyciągnęli ręce przed siebie. Po chwili krzyknęli jednocześnie: „Raimon!”.
- Posłuchajcie mnie chłopcy. Kolejny raz stawiamy czoło liceum Zeusa – zaczął trener – Pamiętacie zapewne ostatni raz, gdy z nimi graliśmy. Nie wiadomo co znowu wymyślą, ale powinni być pilnowani. Miejcie się na baczności!
W tej chwili rozległ się głos komentatora:
- Witam wszystkich kibiców na półfinale Strefy Footballu! Dziś, na tym stadionie, za dosłownie sekundy drużyna Raimona, stawi czoło liceum Zeusa! Pamiętacie zapewne państwo emocje towarzyszące poprzednim razem, gdy te dwie drużyny stanęły naprzeciwko siebie w finale Strefy!
****
Nelly rozejrzała się delikatnie wychylając się przed boczną linię. Bacznie wpatrywała się w zawodników Zeusa. Wyglądali, jakby nigdy nic. Silvia rozejrzała się po boisku. Różnice była takie, że teraz grali na świeżym powietrzu i trybuny były chyba dwa razy większe.
- Zawodnicy już kończą rozgrzewkę! Niedługo rozpoczniemy to niesamowite spotkanie! – rozległ się głos komentatora
****
Celia niosła apteczkę. Weszła w jeden z korytarzy prowadzących na boisko, tak myślała. Skręcając w lewo zobaczyła dwie znajome postacie. Szybko wskoczyła za ścianę zza której wyszła. Wystawiła się trochę, żeby zidentyfikować sytuację.
Tailor? I Byron?! Co tu się dzieję!” myślała
Dziewczyna przysunęła się bliżej rogu nasłuchując.
- Na pewno zadziała!
- Hm. Mam nadzieję – to był głos Byrona – Pamiętaj co mówił Dark!
Celia usłyszała kroki Tailor kierującej się w jej stronę. Szybko odskoczyła od ściany, wypuszczając przy tym apteczkę i potykając się o nią. Wylądowała na ziemi.
- Nie śpiesz się tak! – pouczyła ją Tai – Zdążysz!
Ona pomyślała, że biegłam i upadłam… Uff…”
-Muszę iść, zaraz rozpocznie się mecz – Celia wyminęła Tailor i odeszła.
****
Gwizdek sędziego. Rozpoczyna Raimon. Kevin podaje do Axela, razem ruszają do przodu. Bez problemu ominęli atak i pomoc. Obrona też nie wykazywała większego zainteresowania grą.
- Co się dzieję z Liceum Zeusa?! – wrzasnął Chester – Nie reagują na wbiegających w pole karne zawodników przeciwnej drużyny! Czyżby niechęć? A może szykują coś specjalnego?
Jude spojrzał na Byrona. Stał ciągle w tym samym miejscu z założonymi rękoma i spuszczoną głową.
- GOOL! Niesamowite! 1:0 dla Raimona! Bramkę zdobywa Kevin Dragonfly i Axel Blaze!
****
-… To jest podejrzane… - mruknęła Silvia
- Myślisz? – zapytała Foghendy
- Na pewno – rzuciła Nelly – Nie stali by ot tak na boisku, gdyby coś nie kombinowali. Chłopcy muszą szybko się zorientować o co chodzi…
****
Bramkarz Zeusa podał do obrony. Ci z kolei niezdarnie zaczęli truchtać w kierunku połowy boiska. Wymieniali podania między zawodnikami.
- Ciężko powiedzieć, że Zeus przechodzi do ataku… Jeśli mam być szczery, wygląda to jakby pierwszy raz widzieli piłkę na oczy…
- Zabierzemy im piłkę, czy będziemy się patrzeć jak oni… - Bobby nie mógł znaleźć słowa na opisanie ich dziwnego zachowania.
Zawodnicy Raimona, podobnie jak większość ich kibiców, spodziewali się agresywnej gry pryeciwników.
- Bez wysiłku Erick Eagle odbiera piłkę zawodnikowi Zeusa! Chopak wymienił podania z Axelem i Bobbym. Futbolówka powędrowała do Juda.
„Co się z nimi dzieję…” pomyślał Sharp i podał do Kevina, który szturmem ruszył na bramkę.
- Smoczy Cios!
Piłka jednak uderzyła w poprzeczkę i poleciała do Axela.
- Axel! – krzyknął Dragonfly
Chłopak, z lekką niepewnością ruszył do przodu. Przekazał futbolówkę napastnikowi. Razem wykonali Smocze tornado…
- Gooool! Gol! Czy mnie oczy nie mylą?!
Do napastników podbiegł Jude.
- Nie przemęczajcie się. Widzicie, że coś jest nie tak… - spojrzał na zawodników przeciwnej drużyny – Musimy uważać…
Mecz toczył się dalej. Mimo ostrzeżeń Juda, Kevin ciągle atakował bramkę Zeusa - nieskutecznie, raz Axel z Jackiem wykonali Zrzut Inazumy, a nawet chłopcy spróbowali zrobić Trój-feniksa.
- Koniec pierwszej połowy meczu! Wynik to 4:0 dla Raimona. Czyżby Zeus chce się już pożegnać ze Strefą Footballu? Bez walki? Wracamy po przerwie.
****
- Mówiłem wam, żebyście się nie przemęczali – powiedział z wyrzutem Jude patrząc na zmęczonych przyjaciół.
- Daj spokój… - westchnął Max
- Wygrywamy przecież – dodał Jack
- Co się może stać w ciągu drugiej połowy? – zapytał Timmy patrząc z rozbawieniem na przeciwników siedzących na trawie.
- Z Markiem na bramce czterech goli nie nadrobią – zauważył Kevin
- Ale nie wolno nam ich lekceważyć! – do dyskusji włączył się Mark – Pamiętacie, co było poprzednim razem? – widząc niepewne miny zespołu dodał – Coś kombinują. To pewne.
****
- Wracamy do gry! Zawodnicy zamienili się połowami. Zaczyna Zeus. Czekamy na gwizdek sędziego!
Jude znów spojrzał na Byrona. Ich spojrzenia się spotkały. Love uśmiechnął się tak chytrze, że patrzący na nich Mark poczuł ciarki na plecach.
„Teraz będzie masakra…” pomyślał Sharp
Gwizdek sędziego. Napastnicy od razu przeszli do ataku, niemalże taranując stojących naprzeciwko Axela i Kevina. Drużyna Raimona nie zdążyła zareagować, na wbiegających w pole karne przeciwników…
- GOL dla Zeusa! Mark Evans nawet nie zdążył wyciągnąć ręki…
Bramkarz spojrzał z przestrachem na piłkę leżącą w siatce. Nawet nie użyli hissatsu…
- Nie martwcie się panowie! Następnym razem dam radę! – krzyknął
Odpowiedziało mu kiwanie głów drużyny.
- Przy piłce Nathan Swift. Podaje do Bobby’ego. Razem biegną na bramkę Zeusa! Niestety! Przeciwnicy uniemożliwiły Swiftowi kontynuowanie biegu! Bobby wbiega w pole karne, strzela i… bramkarz łapie piłkę…
Byron posłał swojemu bramkarzowi spojrzenie, na co ten kiwnął głową. Wykopał piłkę, która przeleciała jak kometa przez boisko. Cudem Max, Nathan i Erick nie zostali uderzeni przez futbolówkę.
- Co to jest?! – wrzasnęła Foghendy
Piłka trafiła w słupek, wgniatając go. Kapitan Raimona skierował swój wzrok w słupek, w którym tkwiła piłka. Niepewnie wyciągnął ją i podał do przodu, do Ericka. Futbolówkę przejął Byron, odpychając Eagle’a.
- Szykują się kłopoty! Aphrodi sprzed pola karnego używa hissatsu! – wrzasnął komentator
- Boska Wiedza!
- Ręka MaJina!
Ledwo piłka zbliżyła się do Marka, jego obrona dosłownie rozsypała się, wrzucając bramkarza do siatki. Trybuny umilkły na chwilę, lecz po chwili zadowoleni kibice Zeusa podnieśli rumor.
- Mark, wszystko dobrze? – zapytał Axel, pomagając wstać bramkarzowi
- Przełamał moją obronę…



CDN....
-----------------------------------------------------------------------
Przepraszam ze dopiero teraz :/
Miaøam duuuæo pracy ://///
I przepraszam, ze tylko 1 cz. 
Po prostu cos mi sie dzieje z klawiatura i.... zle mi sié piszé :P Mam nadziejé, æe to zniesiecie, bo nie wiem co zrobi© z tym :P Ale wychodzi doß© ßmiesznie XD










6 komentarzy:

  1. świetny rozdział czekam na kolejny
    zostałaś nominowana na moim blogu http://sasu-saku-forever-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Może zmienił Ci się język w komputerze? Mi jak się czasem zmieni, to dziwne rzeczy wychodzą. http://oi61.tinypic.com/30uy72g.jpg Na wszelki wypadek ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie ważne co się stało, już jest ok :D
      Dzięki :)

      Usuń
  3. Strasznie dawno mnie tu nie było :)
    Rozdział jak zawsze genialny <3
    Nie mogę doczekać się następnego :)
    Po przeczytaniu, tak jakby troszeczkę znowu zachciało mi się pisać c:
    Fanka Inazumy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem :D
      Serio? O.o
      Yhy ^^
      O, to czytaj, czytaj!
      CZYTAJ!

      Usuń