~w poprzedniej części!~
Drużyna Raimona zeszła z uśmiechem na twarzy, z wynikiem
4:2.
-Świetnie panowie! – krzyknął Mark – Wygrajmy to!
- Taaak!
- GOOOOL! Właściwie można powiedzieć że samobój drużyny
Raimona! I… O nie! Czyżby numer 3 doznał kontuzji?
- Przepraszam kapitanie… - rzekł Jack
- Spokojnie! – odparł Mark - Wygramy to! Obiecuję!
Jednak po kilkudziesięciu minutach chłopak zaczął
żałować, że to powiedział. Gwizdek sędziego oznajmił koniec spotkania. Doszło
do remisu.
Rozpoczęła się dogrywka. Jej pierwsza połowa, odbyła się
bez większych fajerwerków – 0 do 0. Gdy rozpoczęła się następna połowa,
zawodnicy obu drużyn, byli już tak zmęczeni, że nie dali rady wprowadzić piłkę
w pole karne.
- Niewiarygodne! – wrzasnął Chester – Panie i panowie! Za
kilka minut, będziemy świadkami niesamowitych rzutów karnych!
- … Axel Blaze…
Blondyn kiwnął lekko kłową.
- Kevin Dragonfly…
Chłopak uśmiechnął się szeroko i zacisnął pięści.
-
Nathan Swift…
-
Jude Sharp i… Fubuki. Gotowi jesteście? Mark – trener zwrócił się do bramkarza
– Uspokój nerwy, odetchnij głęboko i pokaż co to znaczy football.
Bramkarz Zeusa ustawił się na bramce. Zawodnicy obu
drużyn wykonujący strzały ustawili się w jednej linii. Zawodnicy Raimona położyli
sobie dłonie na ramionach.
- Pierwszy Nathan – powiedział trener stojący obok nich.
- Nie daj się wytrącić z równowagi – doradziła Foghendy
Na trybunach rozległa się niesamowita wrzawa. Nathan
poczuł, jak nerwy powoli go opuszczają… Co innego Mark. Bramkarz czuł, jakby
emocje całej jego drużyny spłynęły na niego. Ustawił się na linii bramkowej i
czekał.
- Drugi rzut karny dla liceum Zeusa będzie wykonywał
Wesley Knox! Strzela….! I niestety wynik to 2:2! – wrzasnął Chester – Teraz
kolejna szansa dla Raimona! Na pozycji ustawia się Kevin Dragonfly!
Wściekły Kevin uderzył pięścią w ziemię. Podszedł do
niego Mark, poklepał go po ramieniu mówiąc:
- Tą na pewno zatrzymam!
- Numer pięć ustawia się do strzału! Strzela…
- Teraz strzela nowy nabytek drużyny Raimona – Fubuki
Shirou! Strzela… i mamy wynik 2:3!
Bramkarz Zeusa wydawał się skołowany. Nawet nie
zareagował, kiedy piłka przelatywała mu obok głowy.
- Teraz strzał będzie wykonywać ostatni zawodnik Raimona!
Axel Blaze!
- Co robi Axel Blaze?! – wrzasnął Chester a kibice
wyciągnęli się na swoich siedzeniach, by lepiej widzieć – Piłka turla się ku
bramce!
- Nieeeeesaaaamooooowwwite!!! – wrzasnął komentator
- Dobrze Mark, teraz idź i zakończ ten maraton! –
powiedział trener
- Drodzy kibice! Panie i panowie! – wrzeszczał Chester w
euforii – Drużyna Raimona po raz drugi dostała się do finału Strefy
Footballu!!!
~CD~
- Chłopcy – zaczął
trener, uśmiechając się lekko – Dziś daliście z siebie dosłownie wszystko. Wasi
kibice zdarli sobie gardła, nie na darmo. Udało wam się. Jesteście w finałach
Strefy Footballu, skąd droga prowadzi na mistrzostwa kraju. Zasłużyliście na
porządny odpoczynek!
Drużyna Raimona
wracała autobusem w zupełnej ciszy. Głównym powodem było to, że wszyscy spali.
- Trenerze… - do mężczyzny
podeszła Silvia – Co się działo dziś z Zeusem? Pod koniec meczu, byli
całkowicie wybici z rytmu…
- Możemy tylko
przypuszczać, co się z nimi stało. Ale podejrzewam, że Rey Dark maczał w tym
palce, jednak jego plan spalił na panewce – odparł Hillman
- Tak myślałam, że
Dark może mieć coś wspólnego z zachowaniem Zeusa – powiedziała Nelly – Tylko
czy organizatorzy turnieju nie powinni być bardziej czujni, po ostatnim finale?
- Masz rację,
Nelly. Jest jednak kilka pytań, na których nie znamy odpowiedzi. Chyba musimy
skontaktować się z…
- Panem detektywem?
– Mark wszedł w słowo trenerowi.
- Tak – mężczyzna
lekko kiwnął głową.
Nie był zbytnio
zdziwiony entuzjazmem, z jakim Mark odnosił się do pana detektywa. On wiele
razy opowiadał bramkarzowi o jego dziadku. O jego karierze piłkarskiej. O jego
treningach. O meczach, w których David Evans brał udział…
Za kilka tygodni,
będzie rocznica śmierci dziadka Marka.
Hillman ukradkiem
spojrzał na chłopaka.
„Evans wie o tym?”
– zadał sobie pytanie w myślach.
- Trenerze, jakie
pytania miał pan na myśli? – z rozmyśleń wyrwał mężczyznę głos Marka
- Uważamy, że Dark
maczał palce w dzisiejszych półfinałach. Tylko, on siedzi w więzieniu.
Zapadła cisza.
Menedżerki klubu, jak i kapitan, byli widocznie zaintrygowani.
- Czyli… Dark musi
mieć jakiegoś… współpracownika? – zapytał bramkarz
- Na to wygląda…
Już jesteśmy na terenie szkoły – oznajmił trener, jakby chciał szybko skończyć
temat
Kiedy zawodnicy
wyszli zaspani z autobusu, Tailor
oznajmiła:
- Zapraszam
wszystkich do domku klubowego. Musimy zrobić analizę dzisiejszego spotkania…
- Nieee…
- Tak. Chodźmy.
****
W domku klubowym
było ciasno, jednak nic nie przeszkodziło Tailor w realizacji swoich zamiarów.
- Wygraliście
półfinały. Dostaliście się dalej – do finału. Możecie czuć się dumni z
dzisiejszego meczu – mówiła Tay - Pokazaliście wasze umiejętności. Jednak nie
możecie spoczywać na laurach. Finał, to ostatni stopień na schodach do
mistrzostw krajowych, ale tam nie będą te same, słabe drużyny. To już będzie
wyższa liga.
- Dziękujemy ci
Tailor, za wspaniałe przemówienie – przerwała dziewczynie Silvia
- Pewnie jesteście
już porządnie zmęczeni, ale chciałbym jeszcze omówić dzisiejszy mecz –
powiedział trener – Zacznijmy od początku… Co się stało w pierwszej połowie?
- Wszyscy graliśmy w
ofensywie, albo w defensywie – odparł Jude, po chwili milczenia.
- To uniemożliwiło
przeprowadzenie szybkiego i precyzyjnego kontrataku – dodał Axel.
- Właśnie. Dlatego
na boisko weszli Tsunami i Fubuki…
- I wszystko jakby
wróciło do normy! – Mark przerwał trenerowi.
- Potem było już
całkiem dobrze – rzekł Nathan
- Ale „całkiem
dobrze”, to nie „świetnie” – warknęła Tailor
- Ona ma na myśli,
że graliście na równi z Zeusem. Ten mecz pokazał, jak obie drużyny rozwinęły
swoje umiejętności. W pierwszej połowie, gdyby nic się nie zmieniło, mogłoby to
się skończyć naszą porażką – sprostowała Runa.
Zapadło ponure
milczenie.
- Idąc dalej…
Koniec dogrywki, z remisem, przyniósł nam rzuty karne – odezwała się Nelly,
zerkając na Tailor i Runę.
- I tu pojawia się
pytanie: co się stało z Zeusem? – zapytał Hillman.
- Czy jest możliwe,
że Dark ma z tym coś wspólnego? W ostatnim meczu pili „Boską wodę”. Może teraz
też złamali przepisy – odparł Axel
- Tu jest pies
pogrzebany! – Marka jakby nagle olśniło – Przecież Dark siedzi w więzieniu. Nie
sądzę, że za zachowaniem Zeusa stałby ktoś inny, więc ON musi mieć własnych
ludzi.
- To może być
prawda. Jednak, dopóki nie skontaktujemy się z Detektywem, nie mamy pewności,
co do takiej teorii. Teraz idźcie do domów, odpocznijcie i… może nie myślcie za
dużo o tej sprawie – skończył trener
- Chyba, że olśni
was tak jak Evansa – rzuciła Tailor, zanim wyszła z domku klubowego trzaskając
drzwiami.
Zawodnicy wymienili
spojrzenia, po czym zaczęli rozchodzić się do domów…
Zapowiedź!
Pan Detektyw musi rozpocząć
śledztwo. Okazuje się, że inna drużyna również podejrzanie się zachowywała
podczas eliminacji do finału SF. Co to za drużyna? Jaki plan ma Detektyw? Czy
wszystko wyjdzie na jaw? Osoba, której będą potrzebne wyjaśnienia milczy.
Specjalnie? To nie będzie łatwa sprawa. Podejrzenia zamienią się w ogromne
kłopoty. Co się stanie? Czytaj następny rozdział pt. „Śledztwo czas rozpocząć!”.
Będzie się działo!
---------------------------------------------------
Gomen!Gomen!
Wiem, że krótki! Nie krzyczcie! Proszę!
Podjęłam decyzję, co stanie się z blogiem, po 50 rozdziale.
Więc tak:
Dopóki ktoś będzie czytać moje wypociny, dopóty ja będę pisać nowe rozdziały!
Mam teraz więcej czasu, więc pojawił się ten rozdział (jednak powstawał w ogromnych bólach porodowych :/)
Piszcie, co sądzicie o rozdziale, o tej sprawie i w ogóle
;D
WEEENY!
;D