~w poprzedniej części~
- Przełamał moją obronę…- powtarzał Mark z
niedowierzaniem patrząc na dłonie – Ręka MaJina…
- Jude Sharp zawzięcie walczy o piłkę z Byronem Love!
Żaden z nich nie odpuści tak łatwo! Walczą jak lwy! Zaraz! Czyżby zawodnicy
Zeusa chcieli wesprzeć kolegę? Tak! Obrońca zabrał Sharpowi piłkę i biegnie w
kierunku bramki Marka! Cóż mógł zrobić
sam Sharp kontra czterech
zawodników? – Chester bardzo wyraźnie podkreślił słowo „sam”.
-Hmm… - mruknął trener Raimona
- Tak nie może być! – powiedział Jude – Oni skupiają się
za bardzo, na obronie, zamiast przechodzić płynnie do ataku.
- Właśnie. Tsunami, Fubuki, teraz wasza kolej. Pokażcie
innym, o czym zapomnieli! – rozkazał trener
- GOOOOL! Kolejny punkt dla liceum Zeusa! – krzyczał
Chester
~CD~
- Mark! – krzyknął
Tsunami – Podaj!
Po chwili różowo
włosy biegł w kierunku bramki przeciwników. Dołączył do niego Kevin oraz Axel.
Wymieniali ze sobą podania. Gra trochę się rozciągnęła. Axel zrozumiał o co
chodziło Sharp’owi.
- Gra trzech
zawodników Raimona przypomina bieganie w kółko! – wydarł się Chester – W sumie
to jest bieganie w kółko! Ale zaraz! Dzięki temu, zawodnicy wrócili do
początkowych pozycji! Teraz Blaze szturmuje na bramkę!
- Świetnie Tsunami!
– Jude poklepał przyjaciela po ramieniu
Porządnie zmęczony
chłopak, tylko się uśmiechnął. Wrócił na swoją pozycję.
Piłka wędrowała od
bramki, do bramki. Żaden bramkarz nie chciał dać za wygraną. Teraz każdy chciał
wygrać. Zaciętą walkę przerwał gwizdek sędziego, informujący o zakończeniu
pierwszej połowy. Drużyna Raimona zeszła z uśmiechem na twarzy, z wynikiem 4:2.
-Świetnie panowie!
– krzyknął Mark – Wygrajmy to!
- Taaak!
Po kilku minutach
zawodnicy stanęli na swoich pozycjach. Gra przebiegała podobnie, jak w końcówce
pierwszej połowy. Jednak strzałów na bramkę było coraz więcej!
****
- GOOOOL! Właściwie
można powiedzieć że samobój drużyny Raimona! I… O nie! Czyżby numer 3 doznał
kontuzji?
- Przepraszam cię
kapitanie… - powiedział Jack siedząc na murawie, trzymając się za kolano – Nie
chciałem żeby…
- Nic się nie
stało, Jack! – odparł jak zwykle uśmiechnięty bramkarz – To jest sport, piłka
nożna! Chodź, musisz zejść…
Brunet doskonale
wiedział, że to było tylko chamskie zagranie Zeusa. Ale nie mógł za to winić
Jacka. Przecież to on tego nie złapał. Z rozmyśleń wyrwał go głos Celi:
- To wygląda
niewyraźnie, ale dla bezpieczeństwa lepiej nie graj.
- Przepraszam
kapitanie… - rzekł Jack
- Spokojnie! –
odparł Mark - Wygramy to! Obiecuję!
Jednak po
kilkudziesięciu minutach chłopak zaczął żałować, że to powiedział. Gwizdek
sędziego oznajmił koniec spotkania. Doszło do remisu.
- Nie do wiary!
Zaraz będziemy światkami dogrywki! Dwa razy piętnaście minut! Miejmy nadzieję,
że to wystarczy, bo ogłosić zwycięzcę!
- Kapitanie… -
zaczął Jack
- Jack! – Mark
podniósł na niego wzrok – Wygramy to spotkanie! Przecież ci obiecałem, prawda?
Zielonowłosy nic
nie odpowiedział. Mimo wszystko, czuł się winny.
„Przecież gdyby nie
ja, to może… na pewno by wygrali…” – pomyślał chłopak
- Jack.– dodał
kapitan i uśmiechnął się – To MY wygramy!
- Tak jest,
kapitanie! – obrońca jakby nagle się ocknął – Wygramy!
****
Rozpoczęła się
dogrywka. Jej pierwsza połowa, odbyła się bez większych fajerwerków – 0 do 0.
Gdy rozpoczęła się następna połowa, zawodnicy obu drużyn, byli już tak
zmęczeni, że nie dali rady wprowadzić piłkę w pole karne.
- Niewiarygodne! –
wrzasnął Chester – Panie i panowie! Za kilka minut, będziemy świadkami
niesamowitych rzutów karnych! Przygotujmy się do tego końca tego niesamowitego
starcia… um… które trwa już od ponad dwóch godzin…
Tymczasem w szatni
Raimon’a…
- Chłopcy… Wiem, że
jesteście zmęczeni – zaczął trener – Przebiegaliście ponad dwie godziny. Teraz,
zostają już tylko rzuty karne. Walczyliście z Zeusem łeb w łeb. Teraz pokażcie,
na co stać drużynę Raimona!
- Taaak! – wrzasnęli
zawodnicy.
Słowa trenera
dodały im otuchy i chęci do walki.
- Trenerze, kto
będzie wykonywać rzuty karne? – zapytała Celia
- … Axel Blaze…
Blondyn kiwnął
lekko kłową.
- Kevin Dragonfly…
Chłopak uśmiechnął
się szeroko i zacisnął pięści.
- Nathan Swift…
- Jude Sharp i… Fubuki. Gotowi jesteście? Mark – trener zwrócił się do bramkarza
– Uspokój nerwy, odetchnij głęboko i pokaż co to znaczy football.
Chłopak uśmiechnął
się szeroko. Jednak w głębi duszy czuł ogromny stres. Wiedział, że polega na
nim nie tylko drużyna, ale i kibice.
Drużyny wyszły na
boisko. Przeciwnicy wydawali się być całkowicie spokojni, podczas gdy do
drużyny Raimona wkradł się mały niepokój.
- Dacie radę
chłopaki!!! – wrzasnęła Silvia z ławki.
Bramkarz Zeusa
ustawił się na bramce. Zawodnicy obu drużyn wykonujący strzały ustawili się w
jednej linii. Zawodnicy Raimona położyli sobie dłonie na ramionach.
- Pierwszy Nathan –
powiedział trener stojący obok nich.
- Nie daj się
wytrącić z równowagi – doradziła Foghendy
Na odległości 11
metrów niebiesko włosy ustawił się z piłką. Czuł ogromne napięcie. Wiedział, że
patrzy na niego całe Tokio. To w końcu półfinał…
Na trybunach
zapadła cisza. Nathan spostrzegł, że bramkarz przeciwników próbuje go
zdezorientować, pokazując w którą stronę chcę się rzucić. Sędzia dał znak, by
strzelał. Niebiesko-włosy wbił wzrok w piłkę i strzelił. Footbolówka skręciła
ostro w lewą stronę – tam gdzie bramkarz Zeusa „chciał” się rzucić. Gdy już się
wydawało, że Nathan nie trafił, piłka odbiła się od lewego słupka i poprzeczki
i wpadła do siatki.
Na trybunach
rozległa się niesamowita wrzawa. Nathan poczuł, jak nerwy powoli go opuszczają…
Co innego Mark. Bramkarz czuł, jakby emocje całej jego drużyny spłynęły na
niego. Ustawił się na linii bramkowej i czekał. Do piłki podszedł Artie Mishman.
Sędzia dał znak, i piłka powędrowała do bramkarza, skaczącego na linii
bramkowej. Footbolówka nagle zmieniła tor lotu i wpadła do siatki…
- Przepraszam… -
powiedział Mark podchodząc do reszty.
- Tego się nie dało
obronić, kapitanie – powiedział Jack
Przy piłce ustawił
się Jude. Po gwizdku sędziego kopnął piłkę prosto w bramkarza Zeusa. Ten,
zaskoczony, rzucił się na prawą stronę. Piłka wpadła do siatki, kręciła się w
niej przez chwilę po czym upadła na murawę.
- Drugi rzut karny
dla liceum Zeusa będzie wykonywał Wesley Knox! Strzela….! I niestety wynik to
2:2! – wrzasnął Chester – Teraz kolejna szansa dla Raimona! Na pozycji ustawia
się Kevin Dragonfly! Strzela…! Ooooo nie! Piłka przelatuje nad poprzeczką!!!
Wściekły Kevin
uderzył pięścią w ziemię. Podszedł do niego Mark, poklepał go po ramieniu
mówiąc:
- Tą na pewno
zatrzymam!
- Numer pięć
ustawia się do strzału! Strzela…
Piłka dosłownie
wpadła w ręce Marka. Zdziwiony Evans obejrzał footbolówkę z każdej strony,
myśląc, że zaraz z ogromną siłą wepchnie go do bramki. Jednak nic takiego się
nie wydarzyło. Lekko przestraszony tą myślą kapitan szybko odszedł od bramki.
- Teraz strzela nowy
nabytek drużyny Raimona – Fubuki Shirou! Strzela… i mamy wynik 2:3!
Bramkarz Zeusa
wydawał się skołowany. Nawet nie zareagował, kiedy piłka przelatywała mu obok
głowy.
Teraz numer 8
ustawił się do strzału. Po gwizdku sędziego kopnął piłkę. Markowi wydawało się,
że leci gdzieś na trybuny, kiedy nagle, gwałtownie opadła i uderzyła bramkarza
w twarz, wpychając go do bramki.
- Teraz strzał będzie
wykonywać ostatni zawodnik Raimona! Axel Blaze!
Axel spojrzał na
bramkarza. Wydawało mu się, że go nie widzi – ciągle przecierał oczy dłonią.
Nagle Axela ogarnęła dziwna chęć sprawdzenia, czy bramkarz rzeczywiście go nie widzi. Nie mógł się powstrzymać.
- Co robi Axel
Blaze?! – wrzasnął Chester a kibice wyciągnęli się na swoich siedzeniach, by
lepiej widzieć – Piłka turla się ku bramce!
Zawodnikom Raimona zrobiło
się słabo. Jednak ku ich zdziwieniu, piłka wturlała się do siatki, a bramkarz
jakby dalej oczekiwał strzału.
-
Nieeeeesaaaamooooowwwite!!! – wrzasnął komentator
- Dobrze Mark,
teraz idź i zakończ ten maraton! – powiedział trener
Kapitana Raimona
nagle ogarnęła jakaś dziwna energia. Teraz nie czuł stresu, tylko szczęście i
radość. Z uśmiechem stanął na bramce. Byron spojrzał na niego z pogardą.
Pomyślał, że Evans jest już pewny zwycięstwa. To go jeszcze bardziej
zdenerwowało. Postanowił zrobić coś, co da im zwycięstwo, jeśli wszystko
pójdzie zgodnie z planem.
Sędzia dał znak.
Kapitan Zeusa odczekał chwilę, po czym ruszył na bramkę Evansa. Gdy kopnął
piłkę, pojawiła się mleczna mgła, która ją spowiła. Jednak nagle Byron zachwiał
się i musiał podeprzeć się na ręce. Piłka z zawrotną szybkością zmierzała do
bramki Raimona, jednak zawodnikom Zeusa wydawało się, że czas stanął w miejscu.
Dosłownie
centymetry dzieliły piłkę i bramkę, gdy nagle footbolówka ostro skręciła i
uderzyła w słupek.
Na trybunach
rozległ się wrzask. Zawodnicy drużyny Raimona wybiegli na boisko. Mark nie
wiedział co się stało, ale wygrali. Teraz tylko to się liczyło.
- Drodzy kibice!
Panie i panowie! – wrzeszczał Chester w euforii – Drużyna Raimona po raz drugi
dostała się do finału Strefy Footballu!!!
Zapowiedź!
Udało się!
Przeszliśmy do finału turnieju Strefy Footballu! Teraz nic już nas nie
zatrzyma! Mamy taką nadzieję! Dowiemy się również, kto będzie naszym
przeciwnikiem w finale! Jeszcze dowiemy się co się stało z Zeusem w meczy
półfinałowym! Czytajcie następny
rozdział pt. „Analiza”. Niesamowite!
------
Wow… Już kolejne
Boże Narodzenie… Szybko zleciało, no nie?
I chciałabym was
przeprosić, zaniedbałam ostatnio pisanie… Wiem.
Jednak muszę wam
coś wyznać i was o czymś poinformować… Zacznijmy…
Może miesiąc temu,
wpadłam na pomysł, bo obejrzeć jakieś anime. Tak z nudy. Natrafiłam na boskie,
cudowne i niesamowite! O siatkówce. Zakochałam się w nim od razu. Jednak gdy
zaczęłam oglądać kolejne odcinki, koleżanka mnie spytała co z Inazumą…
I… chyba ją
zdradziłam… zaniedbałam…
Już nie umiem
wydobyć z siebie, tego co chciałam, jeśli chodzi o Inazumę. Już nie czuję tego
czegoś, co było na początku… Więc przepraszam za takie ogromne przerwy i błędy…
Druga rzecz…
Wiem, że dziś
Wigilia… Ale muszę wam powiedzieć, że… to na 80 % pewne… że blog zostanie
zamknięty. Przepraszam, że akurat dziś… 50 rozdział, to będzie ostatni na tym
blogu.
Zacznę chyba pisać
o „Haikyuu!!”. Zakochałam się w tym po prostu <3 I ten Noya xD I Hinata xD I
Daichi XD (mogłabym wymienić wszystkich, ale nie chcę zabierać wam czasu).
Ale jeszcze
chciałabym złożyć wam najserdeczniejsze życzenia:
Bardzo dużo prezentów,
mało w życiu
zakrętów,
dużo bąbelków w
szampanie,
kogoś kto zrobi
śniadanie,
a na każdym kroku -
szczęścia w Nowym Roku!
Życzę wszystkim
Wesołych Świąt
Dziękuję za
wsparcie, ciepłe i te ostre słowa otuchy. Mam nadzieję, że rozdział był jako
taki możliwy. Przepraszam za błędy i życzę weny!
PS.
Levy McGarden –
ciągle czekam na rozdział u ciebie!
Kryształowa – u
ciebie też wyczekuję!
Martyna Strzezik – u
ciebie też!
FanOfInazuma11 –
czekam i czekam, ale się chyba nie doczekam!
Kaisza & Lina –
wyczekuje i trzymam kciuki za was :D
No i kochanemu
anonimowi/ Asxa xD za bycie i wsparcie :D i przepraszam że nie ma jeszcze "cierpienia twojego faworyta" :)
I wszystkim innym,
o których nie wspomniałam, dziękuję!
Piszę, jakby to
było już pożegnanie… Chyba trzeba się przyzwyczajać…
Jeszcze raz życzę
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! xD
Rozdział mi się podobał. Był naprawdę świetny, choć nie tak jak mój ulubiony :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę zamierzasz zamknąć bloga :C Wiesz, jak jest mi z tego powodu szkoda? :'( Wiesz, mnie się serio zbiera na łzy. Rozumiem, decyzja podjęta, ale muszę zadać jedno pytanie. A co z Inazumą? Poprostu o niej zapomnisz? Wyrzucisz ze swoich myśli i serca? Nie, nie proszę cię w ten sposób byś dalej pisała bloga. Nie masz już natchnienia na tą historię. Rozumiem. Pytam tylko, czy inazuma odejdzie teraz w zapomnienie? Nie trwirdzę, że zdradziłaś czy zaniedbałaś Inazumę. Ccę tylko wiedzieć, czy definitywnie zkończysz swoją przygodę z tym anime, czy może wciąż jedak będziesz o nim pamiętać.
To tyle Cieszę się, że rozdział się pojawił. Mam prośbę. Możesz nie usuwać bloga? Zostaw go, niech inni mogą go czytać. To tyle a teraz. Również życzę wspaiałych świąt.
Dziękuję :D Wspaniale widzieć kogoś, kto tu jeszcze zagląda.
UsuńCo z Inazumą? ...
Nie... nie mogłabym o niej zapomnieć...
Jeśli chodzi o zamknięcie bloga... Jednak muszę to jeszcze kilka razy przemyśleć...
Dziękuję za...emmm "motywację??? :) (to nie jest sarkazm!)
Dziękuję i przepraszam... :)
Jak możesz?! :< Nie pozwalam! T^T
OdpowiedzUsuńPomyśl jeszcze nad tym, proszę... No i zgadzam się z poprzedniczką...
Gomen, że dopiero teraz komentuje, ale nie miałam dostępu do kompa, a z telefonu strasznie wolno się pisze... Rozdział bardzo mi się podobał.
Mam nadzieje, że pięćdziesiąty rozdział nie będzie ostatnim, oraz, że będzie jeszcze trochę... No, chyba nawet nie muszę kończyć...
No i już nie anonim, a po prostu Asxa proszę.
I spóźnione życzenia świąteczne xd
Pomyślę...
UsuńA nawet już pomyślałam, ale potrzymam was w napięciu do tego 50 rozdziału.
Dobrze, Asxa ;)
:D
Kemari się popłacze. Zamykasz bloga. To był pierwszy blog o IE który przeczytałam. Jesteś dla mnie wielkim wzorem. Nie no za chwile wyleje może łez z powodu zamknięcia bloga.
OdpowiedzUsuńEch... no... eee...
UsuńNie płacz ^^' (wiem, że to słabe pocieszenie...)
Obiecałam, że pomyślę (właściwie już pomyślałam, ale tak jak napisałam przy komie Asxa, potrzymam was w napięciu :D )
...i tak zrobię
Dziękuję :) Trzymaj się, okey? :D