środa, 24 grudnia 2014

46. Komplikacje cz. 3

~w poprzedniej części~
- Przełamał moją obronę…- powtarzał Mark z niedowierzaniem patrząc na dłonie – Ręka MaJina…

- Jude Sharp zawzięcie walczy o piłkę z Byronem Love! Żaden z nich nie odpuści tak łatwo! Walczą jak lwy! Zaraz! Czyżby zawodnicy Zeusa chcieli wesprzeć kolegę? Tak! Obrońca zabrał Sharpowi piłkę i biegnie w kierunku bramki Marka! Cóż mógł zrobić   sam   Sharp kontra czterech zawodników? – Chester bardzo wyraźnie podkreślił słowo „sam”.
-Hmm… - mruknął trener Raimona

- Tak nie może być! – powiedział Jude – Oni skupiają się za bardzo, na obronie, zamiast przechodzić płynnie do ataku.
- Właśnie. Tsunami, Fubuki, teraz wasza kolej. Pokażcie innym, o czym zapomnieli! – rozkazał trener

- GOOOOL! Kolejny punkt dla liceum Zeusa! – krzyczał Chester
~CD~


- Mark! – krzyknął Tsunami – Podaj!
Po chwili różowo włosy biegł w kierunku bramki przeciwników. Dołączył do niego Kevin oraz Axel. Wymieniali ze sobą podania. Gra trochę się rozciągnęła. Axel zrozumiał o co chodziło Sharp’owi.
- Gra trzech zawodników Raimona przypomina bieganie w kółko! – wydarł się Chester – W sumie to jest bieganie w kółko! Ale zaraz! Dzięki temu, zawodnicy wrócili do początkowych pozycji! Teraz Blaze szturmuje na bramkę!
- Świetnie Tsunami! – Jude poklepał przyjaciela po ramieniu
Porządnie zmęczony chłopak, tylko się uśmiechnął. Wrócił na swoją pozycję.
Piłka wędrowała od bramki, do bramki. Żaden bramkarz nie chciał dać za wygraną. Teraz każdy chciał wygrać. Zaciętą walkę przerwał gwizdek sędziego, informujący o zakończeniu pierwszej połowy. Drużyna Raimona zeszła z uśmiechem na twarzy, z wynikiem 4:2.
-Świetnie panowie! – krzyknął Mark – Wygrajmy to!
- Taaak!
Po kilku minutach zawodnicy stanęli na swoich pozycjach. Gra przebiegała podobnie, jak w końcówce pierwszej połowy. Jednak strzałów na bramkę było coraz więcej!
****
- GOOOOL! Właściwie można powiedzieć że samobój drużyny Raimona! I… O nie! Czyżby numer 3 doznał kontuzji?
- Przepraszam cię kapitanie… - powiedział Jack siedząc na murawie, trzymając się za kolano – Nie chciałem żeby…
- Nic się nie stało, Jack! – odparł jak zwykle uśmiechnięty bramkarz – To jest sport, piłka nożna! Chodź, musisz zejść…
Brunet doskonale wiedział, że to było tylko chamskie zagranie Zeusa. Ale nie mógł za to winić Jacka. Przecież to on tego nie złapał. Z rozmyśleń wyrwał go głos Celi:
- To wygląda niewyraźnie, ale dla bezpieczeństwa lepiej nie graj.
- Przepraszam kapitanie… - rzekł Jack
- Spokojnie! – odparł Mark - Wygramy to! Obiecuję!
Jednak po kilkudziesięciu minutach chłopak zaczął żałować, że to powiedział. Gwizdek sędziego oznajmił koniec spotkania. Doszło do remisu.
- Nie do wiary! Zaraz będziemy światkami dogrywki! Dwa razy piętnaście minut! Miejmy nadzieję, że to wystarczy, bo ogłosić zwycięzcę!
- Kapitanie… - zaczął Jack
- Jack! – Mark podniósł na niego wzrok – Wygramy to spotkanie! Przecież ci obiecałem, prawda?
Zielonowłosy nic nie odpowiedział. Mimo wszystko, czuł się winny.
„Przecież gdyby nie ja, to może… na pewno by wygrali…” – pomyślał chłopak
- Jack.– dodał kapitan i uśmiechnął się – To MY wygramy!
- Tak jest, kapitanie! – obrońca jakby nagle się ocknął – Wygramy!
****
Rozpoczęła się dogrywka. Jej pierwsza połowa, odbyła się bez większych fajerwerków – 0 do 0. Gdy rozpoczęła się następna połowa, zawodnicy obu drużyn, byli już tak zmęczeni, że nie dali rady wprowadzić piłkę w pole karne.
- Niewiarygodne! – wrzasnął Chester – Panie i panowie! Za kilka minut, będziemy świadkami niesamowitych rzutów karnych! Przygotujmy się do tego końca tego niesamowitego starcia… um… które trwa już od ponad dwóch godzin…
Tymczasem w szatni Raimon’a…
- Chłopcy… Wiem, że jesteście zmęczeni – zaczął trener – Przebiegaliście ponad dwie godziny. Teraz, zostają już tylko rzuty karne. Walczyliście z Zeusem łeb w łeb. Teraz pokażcie, na co stać drużynę Raimona!
- Taaak! – wrzasnęli zawodnicy.
Słowa trenera dodały im otuchy i chęci do walki.
- Trenerze, kto będzie wykonywać rzuty karne? – zapytała Celia
- … Axel Blaze…
Blondyn kiwnął lekko kłową.
- Kevin Dragonfly…
Chłopak uśmiechnął się szeroko i zacisnął pięści.
- Nathan Swift…
- Jude Sharp i… Fubuki. Gotowi jesteście? Mark – trener zwrócił się do bramkarza – Uspokój nerwy, odetchnij głęboko i pokaż co to znaczy football.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. Jednak w głębi duszy czuł ogromny stres. Wiedział, że polega na nim nie tylko drużyna, ale i kibice.
Drużyny wyszły na boisko. Przeciwnicy wydawali się być całkowicie spokojni, podczas gdy do drużyny Raimona wkradł się mały niepokój.
- Dacie radę chłopaki!!! – wrzasnęła Silvia z ławki.
Bramkarz Zeusa ustawił się na bramce. Zawodnicy obu drużyn wykonujący strzały ustawili się w jednej linii. Zawodnicy Raimona położyli sobie dłonie na ramionach.
- Pierwszy Nathan – powiedział trener stojący obok nich.
- Nie daj się wytrącić z równowagi – doradziła Foghendy
Na odległości 11 metrów niebiesko włosy ustawił się z piłką. Czuł ogromne napięcie. Wiedział, że patrzy na niego całe Tokio. To w końcu półfinał…
Na trybunach zapadła cisza. Nathan spostrzegł, że bramkarz przeciwników próbuje go zdezorientować, pokazując w którą stronę chcę się rzucić. Sędzia dał znak, by strzelał. Niebiesko-włosy wbił wzrok w piłkę i strzelił. Footbolówka skręciła ostro w lewą stronę – tam gdzie bramkarz Zeusa „chciał” się rzucić. Gdy już się wydawało, że Nathan nie trafił, piłka odbiła się od lewego słupka i poprzeczki i wpadła do siatki.
Na trybunach rozległa się niesamowita wrzawa. Nathan poczuł, jak nerwy powoli go opuszczają… Co innego Mark. Bramkarz czuł, jakby emocje całej jego drużyny spłynęły na niego. Ustawił się na linii bramkowej i czekał. Do piłki podszedł Artie Mishman. Sędzia dał znak, i piłka powędrowała do bramkarza, skaczącego na linii bramkowej. Footbolówka nagle zmieniła tor lotu i wpadła do siatki…
- Przepraszam… - powiedział Mark podchodząc do reszty.
- Tego się nie dało obronić, kapitanie – powiedział Jack
Przy piłce ustawił się Jude. Po gwizdku sędziego kopnął piłkę prosto w bramkarza Zeusa. Ten, zaskoczony, rzucił się na prawą stronę. Piłka wpadła do siatki, kręciła się w niej przez chwilę po czym upadła na murawę.
- Drugi rzut karny dla liceum Zeusa będzie wykonywał Wesley Knox! Strzela….! I niestety wynik to 2:2! – wrzasnął Chester – Teraz kolejna szansa dla Raimona! Na pozycji ustawia się Kevin Dragonfly! Strzela…! Ooooo nie! Piłka przelatuje nad poprzeczką!!!
Wściekły Kevin uderzył pięścią w ziemię. Podszedł do niego Mark, poklepał go po ramieniu mówiąc:
- Tą na pewno zatrzymam!
- Numer pięć ustawia się do strzału! Strzela…
Piłka dosłownie wpadła w ręce Marka. Zdziwiony Evans obejrzał footbolówkę z każdej strony, myśląc, że zaraz z ogromną siłą wepchnie go do bramki. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Lekko przestraszony tą myślą kapitan szybko odszedł od bramki.
- Teraz strzela nowy nabytek drużyny Raimona – Fubuki Shirou! Strzela… i mamy wynik 2:3!
Bramkarz Zeusa wydawał się skołowany. Nawet nie zareagował, kiedy piłka przelatywała mu obok głowy.
Teraz numer 8 ustawił się do strzału. Po gwizdku sędziego kopnął piłkę. Markowi wydawało się, że leci gdzieś na trybuny, kiedy nagle, gwałtownie opadła i uderzyła bramkarza w twarz, wpychając go do bramki.
- Teraz strzał będzie wykonywać ostatni zawodnik Raimona! Axel Blaze!
Axel spojrzał na bramkarza. Wydawało mu się, że go nie widzi – ciągle przecierał oczy dłonią. Nagle Axela ogarnęła dziwna chęć sprawdzenia, czy bramkarz rzeczywiście  go nie widzi. Nie mógł się powstrzymać.
- Co robi Axel Blaze?! – wrzasnął Chester a kibice wyciągnęli się na swoich siedzeniach, by lepiej widzieć – Piłka turla się ku bramce!
Zawodnikom Raimona zrobiło się słabo. Jednak ku ich zdziwieniu, piłka wturlała się do siatki, a bramkarz jakby dalej oczekiwał strzału.
- Nieeeeesaaaamooooowwwite!!! – wrzasnął komentator
- Dobrze Mark, teraz idź i zakończ ten maraton! – powiedział trener
Kapitana Raimona nagle ogarnęła jakaś dziwna energia. Teraz nie czuł stresu, tylko szczęście i radość. Z uśmiechem stanął na bramce. Byron spojrzał na niego z pogardą. Pomyślał, że Evans jest już pewny zwycięstwa. To go jeszcze bardziej zdenerwowało. Postanowił zrobić coś, co da im zwycięstwo, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Sędzia dał znak. Kapitan Zeusa odczekał chwilę, po czym ruszył na bramkę Evansa. Gdy kopnął piłkę, pojawiła się mleczna mgła, która ją spowiła. Jednak nagle Byron zachwiał się i musiał podeprzeć się na ręce. Piłka z zawrotną szybkością zmierzała do bramki Raimona, jednak zawodnikom Zeusa wydawało się, że czas stanął w miejscu.
Dosłownie centymetry dzieliły piłkę i bramkę, gdy nagle footbolówka ostro skręciła i uderzyła w słupek.
Na trybunach rozległ się wrzask. Zawodnicy drużyny Raimona wybiegli na boisko. Mark nie wiedział co się stało, ale wygrali. Teraz tylko to się liczyło.
- Drodzy kibice! Panie i panowie! – wrzeszczał Chester w euforii – Drużyna Raimona po raz drugi dostała się do finału Strefy Footballu!!!

Zapowiedź!
Udało się! Przeszliśmy do finału turnieju Strefy Footballu! Teraz nic już nas nie zatrzyma! Mamy taką nadzieję! Dowiemy się również, kto będzie naszym przeciwnikiem w finale! Jeszcze dowiemy się co się stało z Zeusem w meczy półfinałowym!  Czytajcie następny rozdział pt. „Analiza”. Niesamowite!




------
Wow… Już kolejne Boże Narodzenie… Szybko zleciało, no nie?
I chciałabym was przeprosić, zaniedbałam ostatnio pisanie… Wiem.
Jednak muszę wam coś wyznać i was o czymś poinformować… Zacznijmy…
Może miesiąc temu, wpadłam na pomysł, bo obejrzeć jakieś anime. Tak z nudy. Natrafiłam na boskie, cudowne i niesamowite! O siatkówce. Zakochałam się w nim od razu. Jednak gdy zaczęłam oglądać kolejne odcinki, koleżanka mnie spytała co z Inazumą…
I… chyba ją zdradziłam… zaniedbałam…
Już nie umiem wydobyć z siebie, tego co chciałam, jeśli chodzi o Inazumę. Już nie czuję tego czegoś, co było na początku… Więc przepraszam za takie ogromne przerwy i błędy…
Druga rzecz…
Wiem, że dziś Wigilia… Ale muszę wam powiedzieć, że… to na 80 % pewne… że blog zostanie zamknięty. Przepraszam, że akurat dziś… 50 rozdział, to będzie ostatni na tym blogu.
Zacznę chyba pisać o „Haikyuu!!”. Zakochałam się w tym po prostu <3 I ten Noya xD I Hinata xD I Daichi XD (mogłabym wymienić wszystkich, ale nie chcę zabierać wam czasu).

Ale jeszcze chciałabym złożyć wam najserdeczniejsze życzenia:
Bardzo dużo prezentów,

mało w życiu zakrętów,
dużo bąbelków w szampanie, 
kogoś kto zrobi śniadanie,
a na każdym kroku - szczęścia w Nowym Roku!
Życzę wszystkim Wesołych Świąt 

Dziękuję za wsparcie, ciepłe i te ostre słowa otuchy. Mam nadzieję, że rozdział był jako taki możliwy. Przepraszam za błędy i życzę weny!

PS.
Levy McGarden – ciągle czekam na rozdział u ciebie!
Kryształowa – u ciebie też wyczekuję!
Martyna Strzezik – u ciebie też!
FanOfInazuma11 – czekam i czekam, ale się chyba nie doczekam!
Kaisza & Lina – wyczekuje i trzymam kciuki za was :D
No i kochanemu anonimowi/ Asxa xD za bycie i wsparcie :D i przepraszam że nie ma jeszcze "cierpienia twojego faworyta" :)
I wszystkim innym, o których nie wspomniałam, dziękuję!
Piszę, jakby to było już pożegnanie… Chyba trzeba się przyzwyczajać…

Jeszcze raz życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! xD
gify Boże Narodzenie             gify Boże Narodzenie         gify Boże Narodzenie

6 komentarzy:

  1. Rozdział mi się podobał. Był naprawdę świetny, choć nie tak jak mój ulubiony :D
    Naprawdę zamierzasz zamknąć bloga :C Wiesz, jak jest mi z tego powodu szkoda? :'( Wiesz, mnie się serio zbiera na łzy. Rozumiem, decyzja podjęta, ale muszę zadać jedno pytanie. A co z Inazumą? Poprostu o niej zapomnisz? Wyrzucisz ze swoich myśli i serca? Nie, nie proszę cię w ten sposób byś dalej pisała bloga. Nie masz już natchnienia na tą historię. Rozumiem. Pytam tylko, czy inazuma odejdzie teraz w zapomnienie? Nie trwirdzę, że zdradziłaś czy zaniedbałaś Inazumę. Ccę tylko wiedzieć, czy definitywnie zkończysz swoją przygodę z tym anime, czy może wciąż jedak będziesz o nim pamiętać.
    To tyle Cieszę się, że rozdział się pojawił. Mam prośbę. Możesz nie usuwać bloga? Zostaw go, niech inni mogą go czytać. To tyle a teraz. Również życzę wspaiałych świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Wspaniale widzieć kogoś, kto tu jeszcze zagląda.
      Co z Inazumą? ...
      Nie... nie mogłabym o niej zapomnieć...
      Jeśli chodzi o zamknięcie bloga... Jednak muszę to jeszcze kilka razy przemyśleć...
      Dziękuję za...emmm "motywację??? :) (to nie jest sarkazm!)
      Dziękuję i przepraszam... :)

      Usuń
  2. Jak możesz?! :< Nie pozwalam! T^T
    Pomyśl jeszcze nad tym, proszę... No i zgadzam się z poprzedniczką...
    Gomen, że dopiero teraz komentuje, ale nie miałam dostępu do kompa, a z telefonu strasznie wolno się pisze... Rozdział bardzo mi się podobał.
    Mam nadzieje, że pięćdziesiąty rozdział nie będzie ostatnim, oraz, że będzie jeszcze trochę... No, chyba nawet nie muszę kończyć...
    No i już nie anonim, a po prostu Asxa proszę.
    I spóźnione życzenia świąteczne xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę...
      A nawet już pomyślałam, ale potrzymam was w napięciu do tego 50 rozdziału.
      Dobrze, Asxa ;)
      :D

      Usuń
  3. Kemari się popłacze. Zamykasz bloga. To był pierwszy blog o IE który przeczytałam. Jesteś dla mnie wielkim wzorem. Nie no za chwile wyleje może łez z powodu zamknięcia bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... no... eee...
      Nie płacz ^^' (wiem, że to słabe pocieszenie...)
      Obiecałam, że pomyślę (właściwie już pomyślałam, ale tak jak napisałam przy komie Asxa, potrzymam was w napięciu :D )
      ...i tak zrobię
      Dziękuję :) Trzymaj się, okey? :D

      Usuń