Dom Marka. Jego
mama krzątała się po kuchni. Biła się z myślami. Może powinna zabronić Markowi
grać w piłkę? Bo stanie się to co z jego dziadkiem? Zadzwonił telefon.
- Tak. Przy
telefonie… Dzień dobry panie lekarzu… Acha… Już po operacji? Dobrze… Do
widzenia…
****
Mark słyszał bicie
swego serca na maszynie. Obudził się. Jednak nie otwierał oczu. Bał się. Bał
się prawdy. A gdy dowie się, że to koniec…? Nie! Jest kapitanem Raimona! Jak on
mógł tak w ogóle myśleć! Zebrał się w myślach i powoli otworzył jedno, potem
drugie oko. Ujrzał rozmytą twarz nikogo innego, jak nie Nelly, po chwili
ostrość wzroku wróciła. Twarz dziewczyny nie wyrażała jakichkolwiek emocji.
- I - i co się… co
jest? – spytał zachrypłym głosem
Poza Nelly,
zobaczył też lekarza.
- Staraliśmy się,
by mógł pan znów być bramkarzem…
Chłopaka przeszły
dreszcze.
- Musieliśmy
wprowadzić… takie coś to złączenia kości i…
- Może pan przejść
do rzeczy? – spytał trzęsącym się głosem
- … Musi pan
przejść długą drogę, by zagrać w piłkę, ale… zrobiliśmy wszystko, by było
dobrze – lekarz podszedł bliżej łóżka – Twoja ręka została uratowana.
Wyszedł z sali.
Nelly zaczęła się uśmiechać. Mark nie mógł w to uwierzyć. Jak on mógł myśleć,
że się nie udało! Teraz musi zrobić wszystko, by znów stanąć na bramce. Po
chwili zastanowień wiadomość do niego doszła i zaczął się śmiać. Miał jeszcze
zdrętwiałą rękę po znieczuleniu. Jednak to była cisza przed burzą…
****
- Cześć Nath –
usłyszał ciepły głos Flory gdy ledwo otworzył oczy
- Flora… I co? –
zapytał od razu
- Musieli ci
umieścić metalową konstrukcję w nodze. Operacja się udała. Została teraz
rehabilitacja.
Chłopak zamknął
oczy. Kamień spadł mu z serca.
- Co z Markiem?
- Też…
- A tyle strachu
było – Swift podniósł się na rękach
- Wiesz… - zaczęła
Flora – Nie było wiadomo, lekarz wyszedł i ty się obudziłeś. Martwiłam się…
Przytulili się.
Nathanowi zrobiło się ciepło.
- A co z Axelem? –
spytał, zmieniając temat
- Zostało pięć dni…
- Posłuchaj.
Zapewne szybko mnie stąd nie wypuszczą. Idź do mojego domu, rodzice są w
delegacji za granicą. W garażu stoi granatowy motor. Postaraj się umieścić
ogłoszenie, a cena do uzgodnienia. Ze wszystkimi ochotnikami, przychodź do
mnie.
- Ale…
Nathan pociągnął
Florę za rękę a ta złączyła swoje usta z jego. Dziewczyna oddała pocałunek, po
czym wyszła. Po drodze spytała Evansa. Dopiero przed szpitalem, odetchnęła. Nie
spodziewała się tego. Tak rozmyślając doszła domu Naha. W garażu czekał, jakby
specjalnie na nią, granatowy czysty motor… Właśnie, czysty?
- Mówił, że kurzą
się w garażu… - pomyślała Flora
Z trudem wyciągnęła
go na światło słoneczne i zrobiła kilka zdjęć. Umieściła na kilku stronach
internetowych.
- Miejmy nadzieję,
że będzie dobrze…
****
Keytlin trzymała
Axela za rękę.
- Spokojnie Axel…
Wszystko będzie dobrze. Osobiście tego dopilnuję…
****
Następnego dnia,
Marka odwiedził lekarz. Zmienił opatrunek itp.
- No, ręka goi się
bardzo szybko. Tylko… musisz bardzo uważać, by kontuzja się nie pogorszyła.
- Dobrze. Postaram
się…
Lekarz wyszedł.
- Cześć Mark! –
usłyszał znajomy głos
- Nathan? – Evas
nie krył zadowolenia – Żyjesz?
- Jak widzisz –
Swift podjechał do łóżka na wózku – Jest sprawa… Słyszałeś, że Axel może już
nie zagrać w pikę?...
- Tak… - chłopaki
nagle posmutnieli
- Zbieramy te
pieniądze. Sprzedaję motor.
- Serio? Pamiętasz,
jak razem jeździliśmy? Biedny Kai…
- Cóż… Sam się w to
wpakował… Ale jak tam ręka?
- Czuję, że coraz
bardziej boli… Chyba poproszę o środki przeciw bólowe…
- Ja dostaję cały
czas – powiedział Nathan - …Zapomniałem… Axel nie może umrzeć. I chciałbym
spytać…
- Jasne. Sprzedam
go
****
Dwa motory zostały
wystawione na sprzedaż. Chętnych do kupna maszyn, było bardzo dużo. Gdy aukcja
została zakończona, za sprzęty wyszło siedemdziesiąt tysięcy.
- Mamy
dziewięćdziesiąt pięć tysięcy! Jeszcze pięć! I Trzy dni!
****
Keytlin siedziała
na łóżku, oparta o ścianę. Trzymała oprawione zdjęcie jej i Axela. To była ich
pierwsza… randka? Nie wiedziała jak to nazwać. Przypomniała sobie, burzę w
szpitalu, i, i ten magiczny pocałunek. Nie przeszkadzał jej ten zapach
lekarstw, pikanie maszyn, kurz i chrupiące pod butami okruchy sucharów. Gdy
była z Axelem, nic się więcej nie liczyło… Tylko ona i on. Na szkło obrazu
spadła łezka. Pozwoliła sobie popłakać. Nie była człowiekiem ze stali. Dała
ujście emocjom, które skrywała przez tyle czasu. Usłyszała dzwonek telefonu.
Odchrząknęła, dostosowując swój naturalny głos.
- Tak? Celia?
Naprawdę? Już, już idę!
W pośpiechu złapała
torebkę i wybiegła z domu. Popędziła do szpitala. W pomieszczeniu leżała Celia.
Była osłabiona, ale uśmiechnięta od ucha to ucha.
- Celia! Jak ja cię
kochana długo nie widziałam! – powiedziała Keyt
- Ja też. Co z
Judem i innymi?
- Dobrze. Jude już
chce kopać piłkę, ale gips mu trochę nie pozwala. Tylko… Axel…
- Słyszałam…
- Ee… Mów, co u
ciebie! – Keytlin szybko zmieniła temat
****
Flora główkowała,
jak by tu zdobyć jeszcze 5 tysięcy. Otworzyła laptopa i weszła na portal.
Zobaczyła aktywną Naomi.
„-Cześć Nao!
- No hej. Słyszałam, co się stało… Bardzo mi przykro…
- O Axelu też? Do operacji zostało 5 dni i musimy
uzbierać jeszcze 5 tysięcy…
- Zarabiałam trochę… Mam 4 tysiące. Mogę pomóc?
- Jasne! Wiesz co… Mam pomysł, skombinuj mi kogoś
chętnego do kupna siodła. W ogóle całego zestawu. Proszę…
- Serio? Tego, na którym wygrałaś pierwsze zawody?
Serio?!
- Tak… Tylko szybko. Bardzo.
- Ok. Jutro rano. Muszę zacząć szukać. Pa!”
Flora odetchnęła
głęboko. Zaraz wybrała numer Keyt…
****
Następnego dnia,
Florayna czekała już przed domem. Zobaczyła Naomi z jakąś dziewczyną. Gdy
podeszły bliżej, Nao dała kopertę.
- Cztery tysiące –
mrugnęła do niej – Ona chce nabyć zestaw.
- Tak! Bardzo bym
chciała! – wybuchła dziewczyna
- Tysiąc, niżej nie
schodzę.
Godzinę później…
- Keyt? Mamy sto
tysięcy!
****
W szpitalu przed
salą operacyjną czekała paczka przyjaciół. Mark i Nathan również. Lekarze
wieźli ciągle nieprzytomnego Blaze’a. Keytlin złapała Axela za rękę.
- Powodzenia…
Zapowiedź!
Axela wzięli na tą operację…
Nathan i Mark przechodzą rehabilitację. Zbliża się finał, a oni muszą być w
pełni możliwości. Jednak, czy operacja Axela powiodła się? Czy zawodnicy staną
do walki w pełnym składzie? Czytajcie następny rozdział pt. „Mecz rehabilitacyjno-rekreacyjny”.
--------------------------------------
No hej!
Przepraszam, że tak długo... Usprawiedliwienie mam takie: Szkoła, egzaminy, treningi i on... <3 Ach... Jeszcze występy, przygotowanie się na WOŚP...
Przepraszam...
Poza tym wena mi gdzieś się ulatnia... :(
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału...
Ja dziewczyny czekam na nowe rozdziały u was! Trzymam kciuki :D
Weny :DDDDDD
Ha, ha i co Dark debilu, operacja będzie i tylko spróbuj coś zepsuć !
OdpowiedzUsuńAaaaa ! Mark, Nathan, Jude ! Jak ja się cieszę ! ^^ <3
On ? Czyli mu w końcu powiedziałaś ? :)
Niech operacja Axela się uda ! Dziewczyny geniusze pomogły zebrać kasę <3
WENY i czego tam potrzebujesz ! <3
Jee..!!! : ))
OdpowiedzUsuńŚwięty. : **
Wszystko idzie w dobrą stronę. ^^
Bieedni.. : (
Musi się wszystko dobrze ułożyć. *_*
Dużo weeny i powodzenia.!! < 33
Jej, Nathusia więcej *.*
OdpowiedzUsuńAxel, mam nadzieję że się uda
Mam wrażenie że moja koleżanka też się w bloga wciągnie >.>"
Celia żyje ;o Zapomniałam o jej istnieniu xp
Weny, Runnuś <3
P.S. Mój powinien być dodany w środę c:
UsuńJejku! Super rozdział, jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że kolejny będzie szybko wstawiony, bo już się nie mogę doczekać, co będzie dalej! Mam nadzieję, że operacja się uda i obudzi się wśród przyjaciół ^^ Ach te marzenia xD Pliz, wstaw szybko kolejny! Jestem ciekawa jak przebiegnie operacja... WENY!!
AAAAAAAAAAAAAA zapomniałam dodać, ze boję się o Marka, tak ciągle narzeka na ból i tą rękę :C Mój biedaczku!
UsuńPS: Swoją drogą ciekawa jestem jak długo jeszcze pociągniesz ten wątek, bo jest naprawdę rewelacyjny! :*