sobota, 12 października 2013

37. Skutki operacji i ostateczna suma

Dom Marka. Jego mama krzątała się po kuchni. Biła się z myślami. Może powinna zabronić Markowi grać w piłkę? Bo stanie się to co z jego dziadkiem? Zadzwonił telefon.
- Tak. Przy telefonie… Dzień dobry panie lekarzu… Acha… Już po operacji? Dobrze… Do widzenia…
****
Mark słyszał bicie swego serca na maszynie. Obudził się. Jednak nie otwierał oczu. Bał się. Bał się prawdy. A gdy dowie się, że to koniec…? Nie! Jest kapitanem Raimona! Jak on mógł tak w ogóle myśleć! Zebrał się w myślach i powoli otworzył jedno, potem drugie oko. Ujrzał rozmytą twarz nikogo innego, jak nie Nelly, po chwili ostrość wzroku wróciła. Twarz dziewczyny nie wyrażała jakichkolwiek emocji.
- I - i co się… co jest? – spytał zachrypłym głosem
Poza Nelly, zobaczył też lekarza.
- Staraliśmy się, by mógł pan znów być bramkarzem…
Chłopaka przeszły dreszcze.
- Musieliśmy wprowadzić… takie coś to złączenia kości i…
- Może pan przejść do rzeczy? – spytał trzęsącym się głosem
- … Musi pan przejść długą drogę, by zagrać w piłkę, ale… zrobiliśmy wszystko, by było dobrze – lekarz podszedł bliżej łóżka – Twoja ręka została uratowana.
Wyszedł z sali. Nelly zaczęła się uśmiechać. Mark nie mógł w to uwierzyć. Jak on mógł myśleć, że się nie udało! Teraz musi zrobić wszystko, by znów stanąć na bramce. Po chwili zastanowień wiadomość do niego doszła i zaczął się śmiać. Miał jeszcze zdrętwiałą rękę po znieczuleniu. Jednak to była cisza przed burzą…
****
- Cześć Nath – usłyszał ciepły głos Flory gdy ledwo otworzył oczy
- Flora… I co? – zapytał od razu
- Musieli ci umieścić metalową konstrukcję w nodze. Operacja się udała. Została teraz rehabilitacja.
Chłopak zamknął oczy. Kamień spadł mu z serca.
- Co z Markiem?
- Też…
- A tyle strachu było – Swift podniósł się na rękach
- Wiesz… - zaczęła Flora – Nie było wiadomo, lekarz wyszedł i ty się obudziłeś. Martwiłam się…
Przytulili się. Nathanowi zrobiło się ciepło.
- A co z Axelem? – spytał, zmieniając temat
- Zostało pięć dni…
- Posłuchaj. Zapewne szybko mnie stąd nie wypuszczą. Idź do mojego domu, rodzice są w delegacji za granicą. W garażu stoi granatowy motor. Postaraj się umieścić ogłoszenie, a cena do uzgodnienia. Ze wszystkimi ochotnikami, przychodź do mnie.
- Ale…
Nathan pociągnął Florę za rękę a ta złączyła swoje usta z jego. Dziewczyna oddała pocałunek, po czym wyszła. Po drodze spytała Evansa. Dopiero przed szpitalem, odetchnęła. Nie spodziewała się tego. Tak rozmyślając doszła domu Naha. W garażu czekał, jakby specjalnie na nią, granatowy czysty motor… Właśnie, czysty?
- Mówił, że kurzą się w garażu… - pomyślała Flora
Z trudem wyciągnęła go na światło słoneczne i zrobiła kilka zdjęć. Umieściła na kilku stronach internetowych.
- Miejmy nadzieję, że będzie dobrze…
****
Keytlin trzymała Axela za rękę.
- Spokojnie Axel… Wszystko będzie dobrze. Osobiście tego dopilnuję…
****
Następnego dnia, Marka odwiedził lekarz. Zmienił opatrunek itp.
- No, ręka goi się bardzo szybko. Tylko… musisz bardzo uważać, by kontuzja się nie pogorszyła.
- Dobrze. Postaram się…
Lekarz wyszedł.
- Cześć Mark! – usłyszał znajomy głos
- Nathan? – Evas nie krył zadowolenia – Żyjesz?
- Jak widzisz – Swift podjechał do łóżka na wózku – Jest sprawa… Słyszałeś, że Axel może już nie zagrać w pikę?...
- Tak… - chłopaki nagle posmutnieli
- Zbieramy te pieniądze. Sprzedaję motor.
- Serio? Pamiętasz, jak razem jeździliśmy? Biedny Kai…
- Cóż… Sam się w to wpakował… Ale jak tam ręka?
- Czuję, że coraz bardziej boli… Chyba poproszę o środki przeciw bólowe…
- Ja dostaję cały czas – powiedział Nathan - …Zapomniałem… Axel nie może umrzeć. I chciałbym spytać…
- Jasne. Sprzedam go
****
Dwa motory zostały wystawione na sprzedaż. Chętnych do kupna maszyn, było bardzo dużo. Gdy aukcja została zakończona, za sprzęty wyszło siedemdziesiąt tysięcy.
- Mamy dziewięćdziesiąt pięć tysięcy! Jeszcze pięć! I Trzy dni!
****
Keytlin siedziała na łóżku, oparta o ścianę. Trzymała oprawione zdjęcie jej i Axela. To była ich pierwsza… randka? Nie wiedziała jak to nazwać. Przypomniała sobie, burzę w szpitalu, i, i ten magiczny pocałunek. Nie przeszkadzał jej ten zapach lekarstw, pikanie maszyn, kurz i chrupiące pod butami okruchy sucharów. Gdy była z Axelem, nic się więcej nie liczyło… Tylko ona i on. Na szkło obrazu spadła łezka. Pozwoliła sobie popłakać. Nie była człowiekiem ze stali. Dała ujście emocjom, które skrywała przez tyle czasu. Usłyszała dzwonek telefonu. Odchrząknęła, dostosowując swój naturalny głos.
- Tak? Celia? Naprawdę? Już, już idę!
W pośpiechu złapała torebkę i wybiegła z domu. Popędziła do szpitala. W pomieszczeniu leżała Celia. Była osłabiona, ale uśmiechnięta od ucha to ucha.
- Celia! Jak ja cię kochana długo nie widziałam! – powiedziała Keyt
- Ja też. Co z Judem i innymi?
- Dobrze. Jude już chce kopać piłkę, ale gips mu trochę nie pozwala. Tylko… Axel…
- Słyszałam…
- Ee… Mów, co u ciebie! – Keytlin szybko zmieniła temat
****
Flora główkowała, jak by tu zdobyć jeszcze 5 tysięcy. Otworzyła laptopa i weszła na portal. Zobaczyła aktywną Naomi.
„-Cześć Nao!
- No hej. Słyszałam, co się stało… Bardzo mi przykro…
- O Axelu też? Do operacji zostało 5 dni i musimy uzbierać jeszcze 5 tysięcy…
- Zarabiałam trochę… Mam 4 tysiące. Mogę pomóc?
- Jasne! Wiesz co… Mam pomysł, skombinuj mi kogoś chętnego do kupna siodła. W ogóle całego zestawu. Proszę…
- Serio? Tego, na którym wygrałaś pierwsze zawody? Serio?!
- Tak… Tylko szybko. Bardzo.
- Ok. Jutro rano. Muszę zacząć szukać. Pa!”
Flora odetchnęła głęboko. Zaraz wybrała numer Keyt…
****
Następnego dnia, Florayna czekała już przed domem. Zobaczyła Naomi z jakąś dziewczyną. Gdy podeszły bliżej, Nao dała kopertę.
- Cztery tysiące – mrugnęła do niej – Ona chce nabyć zestaw.
- Tak! Bardzo bym chciała! – wybuchła dziewczyna
- Tysiąc, niżej nie schodzę.
Godzinę później…
- Keyt? Mamy sto tysięcy!
****
W szpitalu przed salą operacyjną czekała paczka przyjaciół. Mark i Nathan również. Lekarze wieźli ciągle nieprzytomnego Blaze’a. Keytlin złapała Axela za rękę.
- Powodzenia…

Zapowiedź!

Axela wzięli na tą operację… Nathan i Mark przechodzą rehabilitację. Zbliża się finał, a oni muszą być w pełni możliwości. Jednak, czy operacja Axela powiodła się? Czy zawodnicy staną do walki w pełnym składzie? Czytajcie następny rozdział pt. „Mecz rehabilitacyjno-rekreacyjny”. 




--------------------------------------
No hej!
Przepraszam, że tak długo... Usprawiedliwienie mam takie: Szkoła, egzaminy, treningi i on... <3 Ach... Jeszcze występy, przygotowanie się na WOŚP... 
Przepraszam... 
Poza tym wena mi gdzieś się ulatnia... :(
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału... 
Ja dziewczyny czekam na nowe rozdziały u was! Trzymam kciuki :D
Weny :DDDDDD

6 komentarzy:

  1. Ha, ha i co Dark debilu, operacja będzie i tylko spróbuj coś zepsuć !
    Aaaaa ! Mark, Nathan, Jude ! Jak ja się cieszę ! ^^ <3
    On ? Czyli mu w końcu powiedziałaś ? :)
    Niech operacja Axela się uda ! Dziewczyny geniusze pomogły zebrać kasę <3
    WENY i czego tam potrzebujesz ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jee..!!! : ))
    Święty. : **
    Wszystko idzie w dobrą stronę. ^^
    Bieedni.. : (
    Musi się wszystko dobrze ułożyć. *_*
    Dużo weeny i powodzenia.!! < 33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, Nathusia więcej *.*
    Axel, mam nadzieję że się uda
    Mam wrażenie że moja koleżanka też się w bloga wciągnie >.>"
    Celia żyje ;o Zapomniałam o jej istnieniu xp
    Weny, Runnuś <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku! Super rozdział, jestem pod wrażeniem!
    Mam nadzieję że kolejny będzie szybko wstawiony, bo już się nie mogę doczekać, co będzie dalej! Mam nadzieję, że operacja się uda i obudzi się wśród przyjaciół ^^ Ach te marzenia xD Pliz, wstaw szybko kolejny! Jestem ciekawa jak przebiegnie operacja... WENY!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAAAAAAAAAAAA zapomniałam dodać, ze boję się o Marka, tak ciągle narzeka na ból i tą rękę :C Mój biedaczku!

      PS: Swoją drogą ciekawa jestem jak długo jeszcze pociągniesz ten wątek, bo jest naprawdę rewelacyjny! :*

      Usuń