niedziela, 8 września 2013

32. Idziemy do przodu!

Od wyjazdu Nathana minął tydzień. Jutro mecz. Jedenastka Raimona trenowała na szkolnym boisku.
- Podaj do mnie! – krzyknął Kevin do Bobby’ego
- Trzymaj!
Piłka tak latała od zawodnika do zawodnika. Menedżerki siedziały na ławce oglądając podania. Keytlin się gorączkowo nad czymś zastanawiała.
- Co ci jest? – zapytała Nelly
- A tak… myślałam… kto wejdzie zamiast Natha?
- Właśnie, musimy zdecydować. Cóż… Szybko biegasz?
- C-co? – zająknęła się dziewczyna – Chcesz mnie wystawić?!
- Sama nie wiem…
- Dziewczyny! Może zamiast się zamartwiać, chodźmy pogramy z chłopakami! – wesoło powiedziała Foghendy
- Serio? Ale… W sumie, co mi tam. Nelly, Celia i Silvia, idziecie? – zagadnęła Keyt
- Spoko! – w piątkę poszły grać
Grali spokojnie. Trzeba było uważać na dziewczyny, ale dziewczyna Axela, okazała się być twardą sztuką. Marka wywinęła i strzeliła mu gola. Nikt nie wie, jak to zrobiła. Axel był z niej dumny. W końcu zawodnicy rozeszli się do domów.
****
Mark siedział w swoim pokoju, przed łóżkiem, trzymając zdjęcie całej jedenastki Raimona. Chłopak stwierdził, że każdy się zmienił. Podrośli, ogólnie wymężnieli. Każdy posiadał foty drużyny, z meczów i takie szalone, razem. Teraz, wszystko zaczyna się zmieniać. Jude jakoś zaczyna się oddalać, Nathan w Polsce, Axel wydaje się jakiś zamyślony. To nie będzie nic dobrego.
- Dziadku, czemu drużyna się rozpada? Myślałem, że nasza wspólna pasja, to piłka nożna. Myliłem się? Nie! Nie możliwe! – chłopak potrząsnął głową – Co robić? Myślisz, że da się namówić do powrotu Nathana?
- Skarbie. Na pewno się da – do pokoju weszła jego mama
- Mamo! Podsłuchujesz mnie?!
- Przechodziłam obok, drzwi były uchylone, usłyszałam, że coś mówisz…
Muszę się nauczyć zamykać drzwi – pomyślał Evans
- Nic nie jest niemożliwe. Pamiętasz jak… - kobieta przełknęła ślinę – jak graliście z Zeusem? Wygraliście. Walczyliście do końca. I się udało.
- No, tak naprawdę, to razem z Nelly wymyśliliśmy pewien plan…
****
Zawodnicy byli na stadionie. Rozciągali się. Szkoła była łączona z podstawówką. Dzieci były podekscytowane. Sędzia wezwał do siebie kapitanów oby dwóch drużyn. Ustawienie, i mecz się zaczyna.
- To pierwszy mecz, bez Nathana. Jakoś dziwnie bez niego… - powiedziała Celia
- Przyzwyczailiśmy się, że zawsze z nami był. Cóż… Najgorsze jest to, że nie wiemy, co spowodowało jego tak nagły wyjazd… - odpowiedziała Nelly
Flora stała dokładnie za ścianą. Słyszała wszystko. Czuła się winna. Łzy napłynęły jej do oczu. Starała się je powstrzymać…
W między czasie, Axel okiwał zawodnika przeciwnej drużyny. Wyczuwał coś niepokojącego. Za łatwo dają się wyminąć. Chłopak przygotowywał się do wykonywania Ognistego tornada. Dookoła bramki, błysnęła jakby kopuła. Była jak szklana bariera. Tylko, że to szkło odbijało ataki, z dwukrotnie większą mocą. Axelowi udało się ominąć piłkę, tylko że ta leciała prosto do bramki Marka. Bobby starał się jeszcze zatrzymać strzał, ale wiatr zepchnął go na ziemię.
- Proszę państwa! Czy w pierwszych minutach meczu padnie pierwszy gol? Uwagaaaa….!!! Gooool! Bramkarza Raimona po prostu wepchnęło do bramki!
Evans powoli starał się wstać. Dalej czuł piekący ból na całym ciele. Mimo to, wstał, i wymusił od siebie uśmiech, dodający otuchy. Podał piłkę do Jima.
Jak nie pokonamy tej obrony, to będzie koniec – pomyślał Jude
Kevin wykonał Smoczy cios, nie zdając sobie sprawy z błędu, jaki popełnił. Futbolówka trafiła chłopaka w twarz, ponownie skierowała się do bramki przeciwników, a na koniec poszybowała do kapitana naszej drużyny Raimon.
- Goooooolllll!!!
- Kevin! – krzyknął Axel
- Sory! Nie wiedziałem…
…Tak pierwsza połowa dobiegła końca. Wynik 0:3 dla przeciwników. Mark miał po jednej ranie za każdy strzał. Celia opatrywała rękę chłopaka.
- Dan, wejdziesz, ale nie na bramkę. Musisz zastąpić Nathana. Musisz być szybki.  – powiedział trener
Zaczynała się druga połowa. Jude główkował, jak by tu przełamać obronę bramkarza.
Musimy piłkę trzymać przy sobie – pomyślał – nie oddawać strzałów. Już wiem!
W swój plan wtajemniczył Kevina, Axela, Dana i Ericka. Już przy pierwszej akcji, zaczęli gnać do przeciwników. Piłka przyległa do „szkła”. W piątkę kopnęli w nią.
- To wam się nie uda! – powiedział przeciwnik
Jednak bariera zaczęła pękać. Ze szczelin wydobywało się jasne światło.
- Drodzy kibice! Raimon w 48 minucie meczu zdobywają pierwszego gola!
- Świetnie panowie! – krzyknął Mark – Tak trzymać!
Teraz, przeciwnicy byli bez najsilniejszej obrony. Raimon zaczynał się podnosić. Piłka znowu w grze. Zaraz padł następny gol, Inazuma 1. Piętnaście minut do końca meczu.
- Smocze…
- …tornado!
- GOOOOL! Remis! 3:3! Odliczmy minuty! Chwila… mecz będzie skrócony o 5 minut. Miejmy nadzieję…
Blaze biegł z piłką. Teraz chciał podać Nathanowi. W ostatniej chwili się ogarnął. Każdemu brakowało tego chłopaka. Przez nieuwagę, przeciwnicy odzyskali futbolówkę. Eric jednak otrząsnął się w porę.
- Bobby! Mark!
Jak na rozkaz, dwójka zawodników dołączyła do chłopaka.
- Trój-pegaz!
- Uwaga! Czy to… GOL! GOL! GOOOOL! Aaaa! – Chester piszczał jak mała dziewczynka – Raimon wygrywa! Wygrywa! Jeeeej!
Evans jeszcze spojrzał w niebo. Takiego uczucia, jeszcze nigdy nie czuł. Cieszył się, ale nie mógł się cieszyć ze WSZYSTKIMI.
- Szkoda, że cię tu nie ma… - szepnął

Zapowiedź!

Wygrana! Koniec turnieju zbliża się wielkimi krokami. Po kolejnym meczu, który nie okazał się wielkim wyzwaniem, plan stał się dopracowany. Mark, Flora, Axel i Nelly jadą do Polski. Będą usiłować namówić Nathana, do powrotu. Czy im się to uda? Co w ogóle zobaczą po dotarciu na miejsce? Czytajcie następny rozdział pt. „Zmiana”. Ale będzie masakra!




--------------------------------------
HEY! HEY!
32 rozdział. Ale to szybko leci. Cóż.
Miałąm wam napisać, czy będzie nowy blog, z nowymi opowiadaniami. Jednak...
będzie. Oto link
http://z-kopyta-moja-wersja-opowiadania.blogspot.com/
Może słyszeliście o tym serialu? "Z kopyta" ?
Niedługo pojawi się Epizod 1. Muszę jeszcze zrobić kilkapoprawek na tamtym blogu. Jednak rozdziały będą się pojawiać co tydzień-dwa. Może dłużej. Przepraszam, ale teraz te wszystkie egzaminy...
Do zoba!

To kolejna dawka z mojego życia:





8 komentarzy:

  1. Boskie *.*
    Tylko szkoda, że Natha nie ma ;c
    Mam nadzieję, że go przekonają.
    I błagam tylko żeby drużyna się nie rozpadła...
    Wtedy bardzo poważnie pomyślę nad naprawą nóg Juda xDD
    I w końcu ciekawe nad czym Axel tak myśli...?
    Chyba już Ci to mówiłam ale genialnie piszesz :D
    Życzę Ci dużo Weeeny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No...
      Ja też
      Hmmm
      Um. No, no. Ciekawa propozycja xD
      No. Ciekawe :P
      Dzięki i tak ;D
      Dzięęęęękuję, i tobie też x*

      Usuń
  2. Naaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaathaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaan! T.T

    Chlip chlip :c Cieszę się, że wygrali ale...

    Naaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaathaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaan! T.T

    Ogólnie rozdział fajny, ale krótki. :/

    Czekam na kolejny! c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...

      Nie płakusiaj. Ale,zawsze jest to ALE

      ...

      Ach... Cóż zrobić?

      JA też! :D

      Usuń
  3. Nathan, wracaj!
    Nie rób tego!
    Fajnie, że wygrali, ale.........
    Niech Nathan wróci
    Weeeeny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...
      Ja?
      Ale. Zawsze jest to ale, nie?
      Zobaczymy
      Dzięęęęki

      Usuń
  4. Oł....
    Szkoda mi...
    Fajowo że wygrali... ale mogli to zrobić razem :C

    Mamtaki, szczere do bólu xD

    Kama

    OdpowiedzUsuń
  5. ROZDZIAŁ BOSKI
    NATHAN WRÓĆ PROOOOOOOOOOOOOSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ
    WYGRALI SUPCIO
    KIEDY NASTĘPNY
    WENY

    OdpowiedzUsuń