piątek, 3 maja 2013

2. Koszmar


W sobotni ranek, cała drużyna spotkała się na boisku z menedżerkami. Nelly od razu wysłała ich do centrum treningowego. Po trzech godzinach Nelly zlitowała się nad chłopakami i ich wypuściła.
- B-było, śśświeeetnie!- wykrztusił Mark wstając z ziemi.
- To super! Teraz na boisko! Sprawdzimy czego się nauczyliście!- Nelly znów nie okazała litości
- yyyhhhyym… – drużyna zaczęła się podnosić
Po dotarciu na boisko wszyscy zajęli swoje pozycje. Mark podszedł do Nathana:
- Spróbujesz  znowu  wykonać  strzał? Dasz radę?
- Hmm… Postaram się.- odpowiedział Nathan
- To co? Gotowy?- Mark zaczął się nakręcać – Czuję, że dziś się uda!
- Tak! Gotowy!- Nathan zawiązał sznurówki- Mark, ja też tak myślę!
Nathan i Jude zajęli pozycje.
- Gotowy? – spytał Jude
- Skup się! Dasz radę!- krzyknął Mark
- Już! – Jude kierował chłopakiem
- Dobra… Myślałem nad tym strzałem, i jakby zmienić jedną, małą, rzecz… – Nathan biegł myśląc
Tym razem, po wyskoku, chłopak zakręcił się raz, nadając piłce szybkość,  i na odpowiedniej wysokości wykonał piękną przewrotkę. Za piłką zrobiło się lekkie tornado. Ta leciała prosto, w sam środek bramki, ale skręciła w lewo, trafiając w jadącego chodnikiem  rowerzystę. Nathan i Mark podbiegli do leżącego w krzakach mężczyzny.
- Nic się panu nie stało?- spytał Nathan
- Yyy, chybba n-nic… -facet był oszołomiony
Pomogli mu wstać, znaleźli piłkę i wrócili na boisko.
- Kto to był?- spytał Nathan widząc Marka patrzącego za facetem
- To, był gość od wymian uczniów.
- Żartujesz!?! Ojjj…- Nathan spojrzał za rowerzystą.
- Haha! Ale mu pokazałeś! –zaśmiał się Kevin
- To było przypadkowo… Nie chciałem w niego trafić… – tłumaczył się Nathan
- Wracajmy do treningu! – Mark powiedział do chłopaków
Po czterech próbach, nieudanych,  zawodnicy zaczęli trenować podstawy.
Na ławce rezerwowych siedziała Celia notując postępy chłopaków a  Silvia szukała informacji o drużynie przeciwników. Coś ją  jednak zaszokowało.
- Aaaa! Celia! Popatrz! – Silvia pokazała koleżance laptop.
- Aaaa! Nie! Nie, to niemożliwe! Powiedzmy to chłopakom!- Celia zaczęła panikować
- Chłopaki! Chłopaki! Chodźcie! Szybko!!!- Silvia zawołała drużynę
- Coś się stało?- pyta zaniepokojony  Mark
- Colourus, przełożyli mecz! Nie gramy za tydzień! Tylko w poniedziałek!!- Celia powiedziała jednym tchem
- Co???- cała drużyna została zaszokowana
- Ale… to za dwa dni!!!- Tod wystraszył się
- Zdążymy!!! Tak?!?- Mark spróbował pocieszyć drużynę
-Yhyyy….- drużyna nie była przekonana do tego co mówił Mark
Po treningu Nathan, poszedł ćwiczyć „solo” na wzgórzu, gdzie zawsze trenował Mark. Powiesił deskę na sznurku na gałęzi, by poćwiczyć do treningu. Ćwiczył około czterech godzin.  Przyszedł Mark by poćwiczyć na oponie. Zauważył Nathana, całego poobijanego i podrapanego.
- Nathan!- krzyknął Mark
- Łaa…- Nathan leżał na ziemi
- Wszystko gra?- podszedł do Nathana Mark
- Taaaak…
- Od kiedy tu ćwiczysz?
- Nie wiem, od trzech-czterech godzin? Coś takiego.
-  Poćwiczymy razem!
I tak ćwiczyli, Mark na oponie, Nathan na desce, około godziny.  Nathan upadł na kolano, więc chciał odpocząć, przyłożyć lód.
- Nathan! Dobrze? Wyglądasz dziwnie…- Mark popatrzył na przyjaciela
- Jest dobrze… Kolano mnie trooochę boli…- wyjęczał chłopak
- Odpocznij! Ja poćwicze.
Nathan po dziesięciu minutach próbował dalej ćwiczyć, jednak ból był okropny. Upadł. Mark doskoczył do niego.
- Co się stało? Nathan, to wygląda… źleee…- Mark pomógł wstać  przyjacielowi
- Nic. Po prostu…
- Widzę, że coś ci jest!
- Hej!- podbiega do nich Celia i Silvia – Wiecie że… co się stało?
- Aaaa… Nic…- Nathan wyprostował nogę.
Celia opatrzyła nogę chłopaka. Założyła opaskę uciskową. Chłopak mógł już chodzić.
- Już dobrze? Pomożesz mi w treningu?- spytał Mark
- Jasne!- Nathan wstał
- Popychaj oponę! To nic trudnego! – Mark zatarł dłonie
Nathan wykonał zadanie. Rozbujał oponę dość mocno.
- A! Miałyśmy wam coś powiedzieć. Ten pan, co trafiłeś go piłką Nathan, przysłał uczniów  na „badania” –powiedziała Celia
- Przedstawiam wam: Dana! Florę! Kaytlin! Foghendy! – za Silvią stanęła czwórka uczniów
- Cześć! Jestem Nathan! Miło mi! – podał rękę Danowi
- Jestem Dan! Moja mama uczy w waszej szkole!- Dan uścisnął rękę chłopaka
- Świetnie!
Nagle jakiś niepokojący hałas oderwał uczniów od rozmowy. Nathan obrócił się.
- Co to za hałas?- spytała Kaytlin
- …- Nathan spojrzał w ziemię, lecz nagle podniósł gwałtownie głowę- Mark!!!
Chłopak zerwał się z miejsca i pobiegł w stronę Marka. Zobaczył, że Mark trzymał się za przedramię.
- Mark! Co ci się stało?- podbiegł do Marka Nathan
- R-r-raammi-ięęę….- wyjęczał Mark
- Możesz ruszać ręką?
-Nni-ieee…
- Ale, jak….  – Nathan był zdziwiony
- K-ktooś-ś ttu b-był…
- Kto, Mark! Kto?
- N-niee… -Mark nie mógł nic powiedzieć
- Silvia!!! Celia!!! Dzwoń do szpitala!!!-  Nathan krzyknął w stronę dziewczyn
- Co się stało?- podeszła  Flora- Och…
- Mark. To Mark.- przedstawił Marka Nathan
- Mark! On ma wybite ramię! – zadecydowała Flora
- Tak?- spytał Marka Nathan
- I-i-ii naad -gaarste-e-ekkk…
Karetka zabrała Marka do szpitala. Uczniowie dotarli do szpitala, martwiąc się o kolegę.

Zapowiedź!
Świetnie! Po prostu świetnie! Mecz za dwa dni, Nathan nie opanował huraganu a Mark jest w szpitalu… Wszystko się wali… Lekarz nic nie mówi a my nie mamy zastępczego bramkarza. Może być ciężko! Ale  ci nowi mogą nam pomóc! Czytajcie odcinek pt „Chyba mamy problem!” Ale będzie się działo!!!

—————————————————-
No…  Drugi rozdział już jest!!!
No… I co???
Podoba się?
Komentujcie!!!

2 komentarze:

  1. Napisane w maju a dodaje jako pierwsza w sierpniu ?
    Rozdział super bidny Mark... z Nathanem też za niewesoło...
    weny
    nieokreślona

    OdpowiedzUsuń
  2. :) No cóż...
    No... cóż...
    Dzięki

    OdpowiedzUsuń