Po pokazie mody,
Axel miał dalej niebieskie pasemka na włosach, pomimo pięciu kąpieli. Kolor nie
był tak bardzo intensywny jak na początku, ale ciągle był. Chłopak starał się
jakoś ukryć nieszczęsną fryzurę. Wygląda jak jakiś świr. Przecież nie może
obwiniać Keytlin. Może fani go nie poznają…
- Axel! Wyłaź z
łazienki! – Mark tłukł w drzwi
- Już! –
krzyknął Blaze i poczochrał włosy, żeby nie było widać nowej stylizacji.
Mark
wparował do łazienki jak szalony. Po jakiejś minucie Axel stojący przed lustrem
naprzeciwko łazienki usłyszał trzask tłuczonego szkła, upadek i głośne:
-
Ałłłłłłłłłaaaa!
-Mark! Co
się stało?
Jęk.
- Uważaj!
Napastnik
wywarzył drzwi. Gdyby użył trochę więcej siły, z pewnością wyleciałby z
zawiasów. Evans siedział opierając się o prysznic. Na podłodze było grube szkło
i… żel do włosów, którym Axel bezskutecznie próbował ukryć niebieskie włosy.
Nie schował go.
- Coś ci się
stało? – zapytał
Bramkarz
podał mu lewą dłoń. Szkło. Trzeba go jakoś usunąć.
****
Jude najdelikatniej
wyciągnął obiekt pęsetą. Kapitan strasznie cierpiał. Bronienie w takim stanie,
będzie trudne. Bandaż. Na usta Marka wpłynął dziwny ni to uśmiech, ni oznaka
zmartwienia, ni cierpienia.
- Będę się
starał… - powiedział Evans – Damy radę!
Sharp został
sam w pomieszczeniu. Spojrzał przez okno. Zauważył dzieci grających w piłkę.
Przypomniało mu się dzieciństwo. Dzieciństwo z Celią. Gdy razem grali na
podwórku. Świetnie się bawili. Zawsze po zabawie siadali obok siebie
odpoczywając, ale śmiejąc się. Później przypomniał sobie te wszystkie straszne
rzeczy… Katastrofa… Głęboko schowane i zapomniane wspomnienie wyświetliło się
przed oczami…
****
Mały Jude
siedział w swoim pokoju bawiąc się zabawkami. Trzymał w rękach misia, którego
dostał na swoje urodziny od rodziców. Był bardzo podekscytowany. Dziś mieli
wrócić z delegacji. Jego siostra ucięła sobie drzemkę. Zostawali razem z
nianią. Chłopczyk usłyszał dźwięk wiadomości w telewizji. Zbiegł po schodach.
Wszedł do salonu. Ich opiekunka stała obok sofy z przerażoną miną.
- Co się
stało nianiu?
Na ekranie
był wyświetlany obraz rozbitego samolotu. Kobieta wiedziała, że nikt nie
przeżył. Nie było widać kabiny. Nawet jednego centymetra… Tym samolotem wracali
rodzice dzieci.
- Nic…
****
Jude ścisnął
w ściereczkę do naczyń. Pod powiekami piekły go łzy. Te wszystkie wydarzenia…
Kłamstwa… Tajemnice… Zdrada…
- Jude? Wszystko
gra? – zapytał Axel
- Tak? Spoko…
Zaczynamy trening…
****
Nathan szedł alejką
w parku. Mijał kolejne drzewa. Na jednej ławek siedziała para. Całowali się.
Chłopak przypomniał sobie końcówkę olimpiady. W sumie, to się pocałowali, ale
czuł, że to nie było… szczere? To była chwila. On i Florayna, zaczęli się od siebie
oddalać. Kiedyś, spotykali się kilkanaście razy dziennie. A teraz? Od powrotu
do Japonii, minęły cztery dni. Nie widzieli się razem. Zaczynają się od siebie
coraz bardziej oddalać... Przypomniał sobie swoje słowa:
- Nic mnie z nią
nie łączy…
Stają się sobie
coraz bardziej obcy. Nie najlepsi przyjaciele, ale… znajomi.
- Może powinienem
pójść do niej? – spytał w myślach
Jak pomyślał tak
zrobił. Szedł przed blokami. To była najkrótsza droga, do domu Flory. To co
zobaczył wbiło mu nóż w plecy. Dziewczyna przytulała się do jakiegoś chłopaka o
kruczoczarnych włosach.
- Nie będę okazywał
słabości… - burknął w głowie
Ruszył pewnie przed
siebie. Jednak z każdym krokiem, tracił tą pewność siebie. Doszedł do
najbliższych pasów. Przeszedł przez nie. Nie dał rady podejść do Flory i tego
chłopaka. Kilka metrów dalej, Nathan zobaczył brata Keytlin, po drugiej stronie.
Był wystraszony. Po jego stronie stała wielka ciężarówka. W zasięgu wzroku
Florayn, był Nathan, ale mały nie. Chłopczyk poznając Swifta, pomachał mu radośnie
i zaczął biec w jego stronę.
- Erin! Nie! Zostań
tam! – Swift wbiegł na jezdnię widząc że z jednej strony jedzie sportowe auto.
Parka usłyszała
krzyki i pisk opon. Gdyby nie reakcja niebieskowłosego, to skończyło by się
tragedią.
- Życie ci nie miłe?!
– spytał kierowca
Pomocnik Raimona
stał kilka centymetrów przed maską samochodu. Podszedł do brata kumpeli.
Jeszcze trzęsącym się głosem powiedział:
- Zawsze sprawdzaj,
czy nic nie jedzie…
- Dobrze
przepraszam…
- Co ty tu
właściwie robisz?
- Miałem iść z
koleżanką siostry do parku. Zgubiłem się… Nie mogłem wrócić do domu.
- Odprowadzę cię –
Erin złapał za trzęsącą się rękę chłopaka
- Mów mi wszystko,
żebym zapamiętał drogę!
Flora obserwowała
całą sytuację. Postawa Nathana ją zdziwiła. Nigdy by nie pomyślała, że jest w
stanie się rzucić pod samochód.
****
Jude był
rozkojarzony podczas rozgrzewki. Za niecałą godzinę, miał się zacząć mecz…
Chłopak przypominał sobie o wszystkich przykrych i szczęśliwych sytuacjach.
Jedną był moment, gdy dołączył do Raimona… Może powinien wrócić?
- Mark… Chciałbym
pogadać… Pamiętasz…
- Masz problem, i
zastanawiasz się, czy nie odejść z drużyny?
- Czytasz mi w
myślach…
- Pogadamy po
powrocie do Japonii.
****
Zaczynała się druga
połowa starcia. Wynik dalej 0:0. Obrona nie pozwalała dochodzić do bramki
Marka. Axel skupił się i wykonał przepiękne Ogniste tornado.
- Goooooooooool!
Wynik to 1:0 dla… Drużyny z Japonii.
Koniec końców,
Axelowi udało się strzelić jeszcze 4 bramki. Wygrali cały mecz. Spakowali się i
wracają do domu.
****
- Nathan, chciałeś
się spotkać! – zaczął Michai – O co chodzi?
- Przed olimpiadą,
dostałem zaproszenie do Między Światowego Zespołu Lekkoatletów…
- Serio?! Przecież…
To jest najbardziej znany zespół! I co?
- Wtedy, jeszcze
wiedziałem, że nie pojadę… Ale teraz…
- Mów co ci leży na
sercu.
Nathan opowiedział
zaistniałą sytuację, że mało co nie rozjechał go samochód, że widział to Florę…
- Stary… Musi ci
być ciężko. Ale, co chcesz zrobić?
- Może powinienem
pogadać z nią?
- Spoko. Ale jakby
co…
- To ty pojedziesz
– uśmiechnął się Nathan
****
Keytlin rzuciła się
na Axela.
- Wygraliście?
- A jak!
Jude znów zagadał
do Marka.
- Powiem ci, że…
trener mi mówił, że jest już za dużo osób… - Evans był szczery
- To chyba muszę
odejść…
- Może jest jakieś
inne rozwiązanie. Coś wymyślimy!
****
Nathan szedł
właśnie chodnikiem. Chciał wyjaśnić kilka spraw z Florą. Dalej, w zaułku
siedziała młodzież, a wśród nich właśnie Florayna. To byli raczej
pankowie. Chłopak przeszedł niezauważony
na drugą stronę i przyległ do ściany.
- Ha ha ha! On się
rzucił pod auto? Ha ha! Weź nie żartuj! – zaśmiał się jeden gość z kolczykami w
nosie i w wardze.
- No, to właśnie
widziałam – potwierdziła dziewczyna
Nathana zatkało. To
co usłyszał, to była podłość. Ogarnął nim smutek i w połowie złość. Teraz już
wiedział, że nic go nie łączy z Florą. Skierował się w kierunku domu. Poszedł
dłuższą drogą – przez las. Zaczynało się ściemniać. Na ławce, zauważył Marka i Juda.
- Odchodzę… -
stwierdził ten drugi
- Czemu? –
przechodząc Swift usłyszał to co mówił przyjaciel
- Mamy mały
drużynowy kryzys. Za dużo osób. Tak się nie da…
- Nie musisz
odchodzić.
Mark zmierzył go
pytającym spojrzeniem. Widać, że jego dziwne zachowanie, i jego wyraz twarzy,
nie świadczy za dobrze. Nathan wyciągnął telefon, wybrał numer i odszedł parę
kroków. Co chłopcy usłyszeli:
- Witam. Tak.
Propozycja jest dalej aktualna?
Po chwili wrócił.
Jakby zmieszany.
- Jude. Nie musisz odchodzić
– powiedział Swift
- C-co…? – zapytał Mark
- Mark. Przepraszam.
Nie zobaczymy się więcej, jako zawodnicy.
Evans szerzej
otworzył oczy.
- C-co…
- Jutro rano oddam strój.
Wybacz…
Zanim ktokolwiek
zdążył zareagować, Nathan zniknął w cieniach drzew. Jego przyjaciele dalej
zaszokowani wiadomością, siedzieli na ławce.
- C-co?
Zapowiedź!
Nathan wyjeżdża! Zielonego
pojęcia nie mamy, czemu… Po wyjeździe, kontakt z nim się urywa. Flora dowiaduje
się o wyjeździe. Ciekawe czy zrozumie, co zrobiła? Drużyna musi dalej trenować,
bo przed nami jeszcze dwa mecze i półfinał! Czytajcie następny odcinek pt. „Czemu?”.
Wyjaśnimy kilka spraw!
-----------------------------------------
Hej!
Nowy rozdział! Szybko się pojawił.
Może mało z meczu,
ale mam nadzieję, że fajny!
Fajny zwrot akcji?
Nie? Aha! Jakby co, to Nathan nie widział jeszcze niebieskiego Axela, więc nie
zareagował.
I dziękuję wszystkim osobom, którym rozdziały się podobają. Kochani jesteście! <3333
I dziękuję wszystkim osobom, którym rozdziały się podobają. Kochani jesteście! <3333
Życzę wszystkim
weny! :*
Fajny
OdpowiedzUsuńNathan....
Czemu?????
Dlaczego?????
Weeeny
Dzięki
Usuń...
Hmm...
No, bo ta cała akcja z Florą...
Dzięki
Nie wiem co napisać... jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńNathan WYJEŻDŻA ? (NIEEEEEE Totalna rozpacz)
Tego się nie spodziewałam, po prostu się nie spodziewałam.
Flora coś ty narobiła ! *łapie się za głowę*
Czekam na następny choć boje się go czytać
weny
nieokreślona
Wiem
UsuńNo. Cóż...
Wiem, wiem. Lubię zaskakiwać ;D
No narobiła, narobiła xD
Boisz się? Nie ma czego... Chyba...
Dzięki xD
Nieee, coś ty narobiła T.T
OdpowiedzUsuńMój Nathan ;c Jak Flora mogła mu to zrobić nooo ;c
Biedaczek
Ale dobrze że Jude zostaje Uffff ^.^
Czekam na kolejny! Weeeny!
Jaaaaa...?
UsuńNo jak mogła?
Ach... no cóż...
Chociaż tyle
Dzięki i tobie też!
O boże Flora ty ty.
OdpowiedzUsuńMojego Nathana.
Nie nie odchodź proszę.
Jak ja te Flore dorwe Hhhhyyyy.
Ale mój Jude zostaje
Jakaś pociecha.
A tobie dużo WENY!!!!!
Kiedy nowy.
No...
UsuńNo widzisz...
Coś się wymyśli
Będzie się działo! xD
Chociaż tyle ;)
No
Tobie też
Może jutro, albo jeszcze dziś
Mam takie jedno malutkie malusieńkie pytanko. A mianowicie: co z tym bólem brzucha Nathana?
OdpowiedzUsuńNo właśnie!!! Z resztą to było pisane pare lat temu więc...
Usuń