wtorek, 27 sierpnia 2013

30. Mecz po włosku!

Po pokazie mody, Axel miał dalej niebieskie pasemka na włosach, pomimo pięciu kąpieli. Kolor nie był tak bardzo intensywny jak na początku, ale ciągle był. Chłopak starał się jakoś ukryć nieszczęsną fryzurę. Wygląda jak jakiś świr. Przecież nie może obwiniać Keytlin. Może fani go nie poznają…
- Axel! Wyłaź z łazienki! – Mark tłukł w drzwi
- Już! – krzyknął Blaze i poczochrał włosy, żeby nie było widać nowej stylizacji.
Mark wparował do łazienki jak szalony. Po jakiejś minucie Axel stojący przed lustrem naprzeciwko łazienki usłyszał trzask tłuczonego szkła, upadek i głośne:
- Ałłłłłłłłłaaaa!
-Mark! Co się stało?
Jęk.
- Uważaj!
Napastnik wywarzył drzwi. Gdyby użył trochę więcej siły, z pewnością wyleciałby z zawiasów. Evans siedział opierając się o prysznic. Na podłodze było grube szkło i… żel do włosów, którym Axel bezskutecznie próbował ukryć niebieskie włosy. Nie schował go.
- Coś ci się stało? – zapytał
Bramkarz podał mu lewą dłoń. Szkło. Trzeba go jakoś usunąć.
****
Jude najdelikatniej wyciągnął obiekt pęsetą. Kapitan strasznie cierpiał. Bronienie w takim stanie, będzie trudne. Bandaż. Na usta Marka wpłynął dziwny ni to uśmiech, ni oznaka zmartwienia, ni cierpienia.
- Będę się starał… - powiedział Evans – Damy radę!
Sharp został sam w pomieszczeniu. Spojrzał przez okno. Zauważył dzieci grających w piłkę. Przypomniało mu się dzieciństwo. Dzieciństwo z Celią. Gdy razem grali na podwórku. Świetnie się bawili. Zawsze po zabawie siadali obok siebie odpoczywając, ale śmiejąc się. Później przypomniał sobie te wszystkie straszne rzeczy… Katastrofa… Głęboko schowane i zapomniane wspomnienie wyświetliło się przed oczami…
****
Mały Jude siedział w swoim pokoju bawiąc się zabawkami. Trzymał w rękach misia, którego dostał na swoje urodziny od rodziców. Był bardzo podekscytowany. Dziś mieli wrócić z delegacji. Jego siostra ucięła sobie drzemkę. Zostawali razem z nianią. Chłopczyk usłyszał dźwięk wiadomości w telewizji. Zbiegł po schodach. Wszedł do salonu. Ich opiekunka stała obok sofy z przerażoną miną.
- Co się stało nianiu?
Na ekranie był wyświetlany obraz rozbitego samolotu. Kobieta wiedziała, że nikt nie przeżył. Nie było widać kabiny. Nawet jednego centymetra… Tym samolotem wracali rodzice dzieci.
- Nic…
****
Jude ścisnął w ściereczkę do naczyń. Pod powiekami piekły go łzy. Te wszystkie wydarzenia… Kłamstwa… Tajemnice… Zdrada…
- Jude? Wszystko gra? – zapytał Axel
- Tak? Spoko… Zaczynamy trening…
****
Nathan szedł alejką w parku. Mijał kolejne drzewa. Na jednej ławek siedziała para. Całowali się. Chłopak przypomniał sobie końcówkę olimpiady. W sumie, to się pocałowali, ale czuł, że to nie było… szczere? To była chwila. On i Florayna, zaczęli się od siebie oddalać. Kiedyś, spotykali się kilkanaście razy dziennie. A teraz? Od powrotu do Japonii, minęły cztery dni. Nie widzieli się razem. Zaczynają się od siebie coraz bardziej oddalać... Przypomniał sobie swoje słowa:
- Nic mnie z nią nie łączy…
Stają się sobie coraz bardziej obcy. Nie najlepsi przyjaciele, ale… znajomi.
- Może powinienem pójść do niej? – spytał w myślach
Jak pomyślał tak zrobił. Szedł przed blokami. To była najkrótsza droga, do domu Flory. To co zobaczył wbiło mu nóż w plecy. Dziewczyna przytulała się do jakiegoś chłopaka o kruczoczarnych włosach.
- Nie będę okazywał słabości… - burknął w głowie
Ruszył pewnie przed siebie. Jednak z każdym krokiem, tracił tą pewność siebie. Doszedł do najbliższych pasów. Przeszedł przez nie. Nie dał rady podejść do Flory i tego chłopaka. Kilka metrów dalej, Nathan zobaczył brata Keytlin, po drugiej stronie. Był wystraszony. Po jego stronie stała wielka ciężarówka. W zasięgu wzroku Florayn, był Nathan, ale mały nie. Chłopczyk poznając Swifta, pomachał mu radośnie i zaczął biec w jego stronę.
- Erin! Nie! Zostań tam! – Swift wbiegł na jezdnię widząc że z jednej strony jedzie sportowe auto.
Parka usłyszała krzyki i pisk opon. Gdyby nie reakcja niebieskowłosego, to skończyło by się tragedią.
- Życie ci nie miłe?! – spytał kierowca
Pomocnik Raimona stał kilka centymetrów przed maską samochodu. Podszedł do brata kumpeli. Jeszcze trzęsącym się głosem powiedział:
- Zawsze sprawdzaj, czy nic nie jedzie…
- Dobrze przepraszam…
- Co ty tu właściwie robisz?
- Miałem iść z koleżanką siostry do parku. Zgubiłem się… Nie mogłem wrócić do domu.
- Odprowadzę cię – Erin złapał za trzęsącą się rękę chłopaka
- Mów mi wszystko, żebym zapamiętał drogę!
Flora obserwowała całą sytuację. Postawa Nathana ją zdziwiła. Nigdy by nie pomyślała, że jest w stanie się rzucić pod samochód.
****
Jude był rozkojarzony podczas rozgrzewki. Za niecałą godzinę, miał się zacząć mecz… Chłopak przypominał sobie o wszystkich przykrych i szczęśliwych sytuacjach. Jedną był moment, gdy dołączył do Raimona… Może powinien wrócić?
- Mark… Chciałbym pogadać… Pamiętasz…
- Masz problem, i zastanawiasz się, czy nie odejść z drużyny?
- Czytasz mi w myślach…
- Pogadamy po powrocie do Japonii.
****
Zaczynała się druga połowa starcia. Wynik dalej 0:0. Obrona nie pozwalała dochodzić do bramki Marka. Axel skupił się i wykonał przepiękne Ogniste tornado.
- Goooooooooool! Wynik to 1:0 dla… Drużyny z Japonii.
Koniec końców, Axelowi udało się strzelić jeszcze 4 bramki. Wygrali cały mecz. Spakowali się i wracają do domu.
****
- Nathan, chciałeś się spotkać! – zaczął Michai – O co chodzi?
- Przed olimpiadą, dostałem zaproszenie do Między Światowego Zespołu Lekkoatletów…
- Serio?! Przecież… To jest najbardziej znany zespół! I co?
- Wtedy, jeszcze wiedziałem, że nie pojadę… Ale teraz…
- Mów co ci leży na sercu.
Nathan opowiedział zaistniałą sytuację, że mało co nie rozjechał go samochód, że widział to Florę…
- Stary… Musi ci być ciężko. Ale, co chcesz zrobić?
- Może powinienem pogadać z nią?
- Spoko. Ale jakby co…
- To ty pojedziesz – uśmiechnął się Nathan
****
Keytlin rzuciła się na Axela.
- Wygraliście?
- A jak!
Jude znów zagadał do Marka.
- Powiem ci, że… trener mi mówił, że jest już za dużo osób… - Evans był szczery
- To chyba muszę odejść…
- Może jest jakieś inne rozwiązanie. Coś wymyślimy!
****
Nathan szedł właśnie chodnikiem. Chciał wyjaśnić kilka spraw z Florą. Dalej, w zaułku siedziała młodzież, a wśród nich właśnie Florayna. To byli raczej pankowie.  Chłopak przeszedł niezauważony na drugą stronę i przyległ do ściany.
- Ha ha ha! On się rzucił pod auto? Ha ha! Weź nie żartuj! – zaśmiał się jeden gość z kolczykami w nosie i w wardze.
- No, to właśnie widziałam – potwierdziła dziewczyna
Nathana zatkało. To co usłyszał, to była podłość. Ogarnął nim smutek i w połowie złość. Teraz już wiedział, że nic go nie łączy z Florą. Skierował się w kierunku domu. Poszedł dłuższą drogą – przez las. Zaczynało się ściemniać. Na ławce, zauważył Marka i Juda.
- Odchodzę… - stwierdził ten drugi
- Czemu? – przechodząc Swift usłyszał to co mówił przyjaciel
- Mamy mały drużynowy kryzys. Za dużo osób. Tak się nie da…
- Nie musisz odchodzić.
Mark zmierzył go pytającym spojrzeniem. Widać, że jego dziwne zachowanie, i jego wyraz twarzy, nie świadczy za dobrze. Nathan wyciągnął telefon, wybrał numer i odszedł parę kroków. Co chłopcy usłyszeli:
- Witam. Tak. Propozycja jest dalej aktualna?
Po chwili wrócił. Jakby zmieszany.
- Jude. Nie musisz odchodzić – powiedział Swift
- C-co…? – zapytał Mark
- Mark. Przepraszam. Nie zobaczymy się więcej, jako zawodnicy.
Evans szerzej otworzył oczy.
 - C-co…
- Jutro rano oddam strój. Wybacz…
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Nathan zniknął w cieniach drzew. Jego przyjaciele dalej zaszokowani wiadomością, siedzieli na ławce.
- C-co?
Zapowiedź!
Nathan wyjeżdża! Zielonego pojęcia nie mamy, czemu… Po wyjeździe, kontakt z nim się urywa. Flora dowiaduje się o wyjeździe. Ciekawe czy zrozumie, co zrobiła? Drużyna musi dalej trenować, bo przed nami jeszcze dwa mecze i półfinał! Czytajcie następny odcinek pt. „Czemu?”. Wyjaśnimy kilka spraw!


-----------------------------------------
Hej!
Nowy rozdział! Szybko się pojawił. 
Może mało z meczu, ale mam nadzieję, że fajny!
Fajny zwrot akcji? Nie? Aha! Jakby co, to Nathan nie widział jeszcze niebieskiego Axela, więc nie zareagował.

I dziękuję wszystkim osobom, którym rozdziały się podobają. Kochani jesteście! <3333

Życzę wszystkim weny! :*

10 komentarzy:

  1. Fajny
    Nathan....
    Czemu?????
    Dlaczego?????
    Weeeny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki
      ...
      Hmm...
      No, bo ta cała akcja z Florą...
      Dzięki

      Usuń
  2. Nie wiem co napisać... jestem w szoku.
    Nathan WYJEŻDŻA ? (NIEEEEEE Totalna rozpacz)
    Tego się nie spodziewałam, po prostu się nie spodziewałam.
    Flora coś ty narobiła ! *łapie się za głowę*
    Czekam na następny choć boje się go czytać
    weny
    nieokreślona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem
      No. Cóż...
      Wiem, wiem. Lubię zaskakiwać ;D
      No narobiła, narobiła xD
      Boisz się? Nie ma czego... Chyba...
      Dzięki xD

      Usuń
  3. Nieee, coś ty narobiła T.T
    Mój Nathan ;c Jak Flora mogła mu to zrobić nooo ;c
    Biedaczek
    Ale dobrze że Jude zostaje Uffff ^.^
    Czekam na kolejny! Weeeny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaaaaa...?
      No jak mogła?
      Ach... no cóż...
      Chociaż tyle
      Dzięki i tobie też!

      Usuń
  4. O boże Flora ty ty.
    Mojego Nathana.
    Nie nie odchodź proszę.
    Jak ja te Flore dorwe Hhhhyyyy.
    Ale mój Jude zostaje
    Jakaś pociecha.
    A tobie dużo WENY!!!!!
    Kiedy nowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No...
      No widzisz...
      Coś się wymyśli
      Będzie się działo! xD
      Chociaż tyle ;)
      No
      Tobie też
      Może jutro, albo jeszcze dziś

      Usuń
  5. Mam takie jedno malutkie malusieńkie pytanko. A mianowicie: co z tym bólem brzucha Nathana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie!!! Z resztą to było pisane pare lat temu więc...

      Usuń